W porannym wywiadzie w RMF FM selekcjoner odniósł się do doniesień dot. relacji w kadrze. Zarzewiem konfliktu, obok kwestii taktyki podczas mundialu w Katarze, ma być sprawa premii, jakie obiecał piłkarzom i trenerowi premier. Ostatecznie zawodnicy i Michniewicz pieniędzy nie dostali, jednak dyskusja o ich podziale miała doprowadzić do poważnego konfliktu.
Zdaniem Romana Kołtonia, który o szczegółach zamieszania wokół premii dla polskiej kadry napisał na portalu Interia, oferta od premiera Mateusza Morawieckiego za wyjście z grupy miała wynosić aż 50 mln zł. Na początku było to 30 mln zł, ale do 40 stawkę miał podbić Czesław Michniewicz. Ostatecznie, to piłkarze zdobyli deklarację o 50 mln.
Dalej, powołując się na rzecznika kadry Jakuba Kwiatkowskiego, Kołtoń ujawnia kulisy negocjacji dotyczących premii. "O wpół do trzeciej nad ranem po meczu Argentyna – Polska doszło do wezwania przez Czesława Michniewicza liderów drużyny. Miałem wrażenie, że kapitan zespołu Robert Lewandowski był zażenowany tą sytuacją" – mówił Kołtoniowi Kwiatkowski. "To właśnie w tym momencie asystent Michniewicza Kamil Potrykus został zobowiązany do zbierania numerów kont piłkarzy, aby przelew premii nastąpił jak najszybciej" – czytamy.
Michniewicz: Totalna bzdura
Tymczasem trener Michniewicz zapewnia, że nie ma konfliktu między nim a zawodnikami. – Śmieję się z tego, co piszą media. To jest totalna bzdura –powiedział w RMF FM.
– Nie było żadnego spotkania w nocy z piłkarzami po meczu z Argentyną. Mój asystent też nie chodził po pokojach i nie zbierał numerów kont, to bzdura. Jeden z piłkarzy zapytał po meczu z Argentyną, czy przyleci do nas premier z prezentem. To była kolacja o 2.30, były żarty, śmiechy – wyjaśnił selekcjoner.
Czesław Michniewicz odniósł się też do swojej przyszłości w kadrze. – Podchodzę spokojnie do spekulacji na temat mojej przyszłości. Byłem na Mistrzostwach Świata, jestem szczęśliwym człowiekiem – zapewnił.
– MŚ bardzo źle się dla nas zaczęły, my zremisowaliśmy z Meksykiem, Arabia wygrała z Argentyną. Później wiedzieliśmy, że awans nie będzie zależał tylko od nas, ale i od tego, co się będzie działo na innych boiskach. popełniliśmy błędy poza boiskiem – to ta sprawa z premią. Bardzo chciałbym prowadzić dalej reprezentację. Jeśli prezes Kulesza mi zaufa, nie będę miał z tym żadnego problemu – podsumował trener biało-czerwonych.
Czytaj też:
Michniewicz najpierw zablokował dziennikarzy na Twitterze, a teraz usunął konto