Elżbieta Leseur miała dwie wielkie miłości: Boga i swojego męża Feliksa, zaciekłego ateistę. Feliks również kochał Elżbietę, ale nie mógł dzielić z nią życia na płaszczyźnie duchowej, którą była dla niej tak ważna. Nie potrafił zrozumieć, jak jego inteligentna żona może wierzyć w takie przesądy; frustrowało go to i złościło. Ale Elżbieta nie pozwoliła, by ich dom zamienił się w pole bitwy. Zamiast dyskutować i nawracać, postanowiła milczeć i modlić się za Feliksa. Jej dziennik to zapis duchowej samotności, troski o najbliższych, postępującej choroby, a jednocześnie głębokiej pogody ducha i radości, przez które wzrastała w miłości do męża i Boga.
Gdy Elżbieta przedwcześnie zmarła, Feliks wciąż był niewierzący. Kiedy jednak znalazł i przeczytał dziennik żony, w jego życiu nastąpił przełom zwiastujący diametralne zmiany.
Milcząca dusza to przepiękne, intymne świadectwo kobiety, która całe swoje życie i cierpienie ofiarowała Bogu w intencji nawrócenia swojego męża. Ta inspirująca książka, opatrzona wstępem samego Feliksa, pokazuje, jak żyć jako chrześcijanin w świeckim środowisku, które może być obojętne lub wrogie naszej wierze.
Elżbieta Leseur (1866–1914) – francuska służebnica Boża Kościoła katolickiego, pisarka i filantropka, autorka licznych pism. W Polsce ukazała się biografia jej małżeństwa Połączeni przez miłość, podzieleni przez wiarę. Historia Elżbiety i Feliksa Leseur.
Książka Milcząca dusza. Dziennik Elżbiety Leseur dostępna jest na stronie Wydawnictwa M.
Fragmenty książki Milcząca dusza:
Chwile spędzone przy Julii to jedne z najlepszych w moim życiu. Kochana siostrzyczka porusza mnie i buduje bardziej, niż jestem w stanie wyrazić. Kocham jej duszę i sądzę, że ona rozumie moją. To wielka słodycz, ponieważ wśród mego otoczenia oprócz mamy, sióstr i mego drogiego Feliksa nikt nie zna mojego wnętrza. A do tego jeszcze mój drogi ukochany zrozumie moje życie duchowe dopiero potem, kiedy Bóg rozegna dla niego ciemności i sprawi, że zabłyśnie światło.
W środę miałam uderzający przykład tego, co może Boża łaska, i widziałam, jak przeobficie jest nam ona udzielana w sakramentach. Ranek spędziłam wśród krańcowego przygnębienia i smutku; w ciągu dnia poszłam się wyspowiadać i odnalazłam przesłodki pokój; zdawało mi się, że zostałam odnowiona przez siłę, która nie była moja, i tak było. Uczucie przebaczenia i odnowy duchowej, które przynosi sakrament pokuty, jest czymś cudownym. A wczoraj rano przyjęłam komunię z tym samym pokojem, z podobnym zawierzeniem się Bogu. Naprawdę poczułam, że Jezus Chrystus żyje we mnie, a teraz chcę stać się inną, być w pełni chrześcijanką, ze wszystkim, z czym wiąże się to słowo: zapomnieniem siebie, siłą, pogodą ducha i miłością. Niech inni widzą we mnie Twą apostołkę; bądź jedynym, mój Boże, który zna me winy i słabości, tak jak Ty jedyny mi je przebaczasz.
❋
Im dalej idę, tym bardziej przekonuję się o całkowitej bezużyteczności religijnych dysput z niewierzącymi. Intelektualny i historyczny punkt widzenia, będący siłą rzeczy ich jedynym, jest niewystarczający w obliczu zjawisk życia wewnętrznego; wszystko, co głębokie, delikatne, żywe w duszy ludzkiej, jest im nieznane; nie znają nawet własnej duszy. Starajmy się raczej wzbudzić w tych biednych istotach poczucie rzeczy wiecznych, szukajmy wraz z nimi Boskiej iskry, otwórzmy im szeroko drogę dobra, która prowadzi do Boga, nie stawiając na niej barier ani przeszkód. Wówczas uczynimy dosyć. No i módlmy się żarliwie, a Opatrzność zrobi swoje.
❋
Wydaje mi się, że tym, czego nade wszystko brakuje temu pokoleniu, jest wewnętrzne skupienie. Medytowanie wymaga siły myśli i głębokiego wglądu w sprawy duszy, do którego, najczęściej, jest ona niezdolna. A przecież jedynie za taką cenę posiada się życie wewnętrzne, którego życie zewnętrzne jest tylko wyrazem; to za tę cenę działanie staje się owocne. Rzeczywiście, co dać innym, kiedy my sami nic nie zdołaliśmy w sobie zgromadzić? Zgromadźmy najpierw sami zapasy myśli, energii i modlitwy. Nasz nadmiar wyleje się na drugiego, a nigdy ta wewnętrzna rzeka życia nie wyschnie, albowiem źródło jej będzie w Bogu.