Po finałowym meczu Wimbledonu, który w lipcu wygrała Iga Świątek, na kortach pojawiła się księżna Walii, Kate. Jej wejście wywołało szmer aplauzu i zdziwienia u publiczności, po czym księżna wręczyła zawodniczkom trofea.
Szok i przerażenie?
Już kilka miesięcy temu księżna Walii wróciła do życia publicznego po leczeniu raka. Londyński „The Sunday Times” doniósł, że robi to z pewnym zastrzeżeniem: chce skupić się na pracy, nie na ubraniach. Jej biuro nie będzie już udostępniać informacji o tym, co nosi.
„To był szok i przerażenie” – skomentowała tę wiadomość dziennikarka „New York Timesa” Vanessa Friedman. Bez przesady. Owszem, przyjemnie się ogląda zdjęcia monarszych celebrytów – są zazwyczaj nieskazitelnie szykowni konserwatywną elegancją doskonałego kroju, pięknych materiałów, minimalnej kreatywności i maksymalnej ceny. Ale żebyśmy aż wpadali w przerażenie z powodu nieznajomości autora książęcej szaty?
Księżna Katarzyna na finale Wimbledonu wystąpiła w kremowej marynarce i długiej plisowanej spódnicy. Czy była to wariacja na temat białych tenisówek patronki All England Lawn Tennis and Croquet Club? Zresztą czy to ważne?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
