– 100 lat temu, amerykańscy żołnierze walczyli we Francji, w lesie Belleau, broniąc naszej wolności. Ten dąb (mój prezent dla prezydenta Donalda Trumpa) będzie w Białym Domu przypomnieniem tego, co nas łączy – pisał w kwietniu 2018 roku prezydent Francji. Pod wpisem na Twitterze polityk zamieścił krótkie nagranie, na którym widać jak prezydenci sadzą drzewko przed rezydencją prezydenta Trumpa.
Jak pisze "The Guardian", teraz "symbolicznie razem z relacjami pomiędzy tymi dwoma (państwami - red.), dąb usechł".
Francuskie media podają, że drzewko nie przetrwało obowiązkowej kwarantanny, której zostało poddane. Po tym jak prezydenci posadzili je przed Białym Domem, po spotkaniu z mediami, dąb został ponownie wykopany, aby przejść kwarantanne (obowiązkową dla wszystkich żywych organizmów importowanych do Ameryki). Drzewko miało wrócić przed Biały Dom, ale uschło.
Czytaj też:
Oryginał zbyt religijny i patriotyczny? Macron ocenzurował list francuskiego żołnierza