Datowany na 24 września list powstał z inicjatywy Guusa Berkhouta, geofizyka, emerytowanego profesora Uniwersytetu w Hadze. W liście czytamy, że "obecna polityka niepotrzebnie osłabia system gospodarczy, zagrażając życiu w krajach, którym odmawia się dostępu do stałej i taniej energii elektrycznej".
"Wzywamy do przestrzegania polityki klimatycznej bazującej na solidnej nauce, realizmie gospodarczym i prawdziwej trosce o tych, w których uderza kosztowna, niepotrzebna i nieskuteczna obecna polityka" – czytamy.
Naukowcy przedstawiają kluczowe tezy z punktu widzenia tego tematu. Podkreślają, że zarówno czynniki naturalne, jak i antropogeniczne powodują ocieplenie. Wskazują, że globalne ocieplenie jest znacznie wolniejsze niż przewidywano. Ich zdaniem, polityka klimatyczna opiera się na wadliwych modelach. W dokumencie wskazano też, że dwutlenek węgla nie jest zanieczyszczeniem, a jest niezbędny do wszelkiego życia na Ziemi. Sygnatariusze listu podkreślają, że globalne ocieplenie nie zwiększyło ilości klęsk żywiołowych. "Polityka musi szanować realia naukowe i ekonomiczne. Nie ma sytuacji kryzysowej. Dlatego też nie ma powodu do paniki oraz podnoszenia alarmu. Zdecydowanie sprzeciwiamy się proponowanej, jako cel do 2050 r., szkodliwej i nierealistycznej polityce dążącej do zerowej emisji CO2. Jeśli pojawią się lepsze rozwiązania, a na pewno się pojawią, to mamy wystarczająco dużo czasu na refleksję i dostosowanie się. Celem polityki międzynarodowej powinno być zapewnienie dostępu do niezawodnej i niedrogiej energii elektrycznej przez cały czas i na całym świecie" – czytamy.
Sygnatariusze poprosili o umieszczenie ich Deklaracji w porządku dziennym kolejnej sesji ONZ w Nowym Jorku, oraz zaprosili do rzetelnej naukowej debaty.
Pod listem podpisało się 500 naukowców, głównie pochądzących z Europy. Wśród nich znajdują się jednak także uczeni ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i RPA.