Lekarze i pielęgniarki pozują do zdjęć ustawieni jak wojsko w równych szeregach. Każdy trzyma kubańską flagę, a pierwszy rząd prezentuje duże transparenty z hasłami o solidarności między narodami. Obowiązkowe maski na twarzach nie dziwią, ale białe fartuchy wyglądają jednak trochę nienaturalnie w scenerii lotniska. Tak prezentowali się kubańscy lekarze i pielęgniarki 22 marca tuż po przylocie do Włoch. Równe szeregi i białe kitle ubierane od razu na „dzień dobry” nie powinny nikogo zaskakiwać, w końcu Fidel Castro wielokrotnie nazywał swoich medyków „armią w białych kitlach”. Za pięknymi obrazkami kryje się jednak smutna rzeczywistość – wypożyczanie innym krajom kubańskich lekarzy i pielęgniarek to niezwykle ważne źródło dochodu komunistycznej dyktatury, a cały ten model biznesowy odbywa się na zasadach, które zbiegli lekarze nazywają półniewolnictwem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.