Mowa nienawiści? Nie będziemy się z wami cackać

Mowa nienawiści? Nie będziemy się z wami cackać

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / ANDY RAIN
Wystarczył jeden wywierający nacisk tweet, aby najstarszy angielski tygodnik wymówił współpracę reklamową największej brytyjskiej spółdzielni konsumenckiej Co-op. Poszło o artykuły związane z tematyką islamu i transpłciowości, a w zasadzie o niezależność czasopisma.

Brytyjski "The Spectator" to najprawdopodobniej najstarszy tygodnik na świecie, który ukazuje się nieprzerwanie od 1827 r. Postrzegany jest jako czasopismo konserwatywne i prawicowe, choć w kontekście angielskim jest to określenie rozmyte – np. to za rządów partii konserwatywnej (torysów) dopuszczono w Zjednoczonym Królestwie „małżeństwa” gejowskie.

Niemniej niezależność Spectatora w podejmowaniu na swoich łamach różnych tematów, w tym odnośnie islamu i kwestii transpłciowości, stała się okazją do nacisków na reklamodawców współpracujących z tygodnikiem. 29 sierpnia br. ruch Stop Funding Hate (Stop finansowaniu nienawiści; ruch zarejestrowany w rzeczywistości jako firma) obrał na celownik potężną spółdzielnię konsumencką Co-op, która przyjąwszy w 2018 r. uchwałę o „odpowiedzialnej reklamie” miała czelność nadal reklamować się na łamach znanego z „transfobii” i „antymuzułmańskiej propagandy” Spectatora, jak określono czasopismo.

W konsekwencji przedstawiciel Co-op przekazał w tweecie, że podjęto starania, aby Spectator nie publikował podobnych treści w przyszłości. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. 4 września Andrew Neil, naczelny tygodnika, nie racząc nawet tłumaczyć czy doszło do nieporozumienia, odpisał zdecydowanie: „Co-op: nie kłopoczcie się. Od dziś macie zakaz reklamowania się w Spectatorze, na zawsze. Nie pozwolimy, aby firmy jak wasza wykorzystywały swoją potęgę finansową, aby próbować wpłynąć na treści naszego czasopisma, które są wyłączną sprawą redakcji”.

Podczas, gdy Co-op próbował łagodzić spór wycofując wpis swego pracownika i podkreślając zasadność autonomii prasy, następnego dnia Neil prowokująco dodał, że w ciągu kilku godzin Spectator zyskał 550 nowych subskrybentów oraz liczy, że kolejni reklamodawcy „ockną się” i pójdą za przykładem Co-op’u. Ten najwyraźniej zaplątał się w swoich dyrektywach, uchwałach i politykach równościowych. Z jednej stronie Co-op np. informuje swych pracowników: „Jeśli toalety w Twym miejscu pracy są określono płciowe, powinieneś korzystać z tych, które odpowiadają płci, z którą się identyfikujesz”. Z drugiej strony, gdy idzie o odpowiedzialne spożywanie alkoholu, Co-op opiera się na zaleceniach portalu drinkware.co.uk, który rozróżnia bezpieczną ilość spożywanego trunku w zależności od płci biologicznej, podając oczywiście nierówne miary, co jest przecież formą dyskryminacji.

Pogoń za utopią w ostateczności napotka twardą rzeczywistość; gorzej jeśli po drodze zdoła obrócić w ruinę znany nam porządek cywilizacyjny. Przede wszystkim, z ideologami uszczęśliwiającymi ludzkość za pomocą szantażu, najlepiej jest się nie cackać. Wyrazy szacunku dla naczelnego Neila.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także