Na balkonie Białego Domu prezydent USA zwrócił się do 2000 zebranych, głównie popierających go Afroamerykanów i Latynosów. Trump zapewnił, że czuje się już zupełnie dobrze. Zgodnie z zapewnieniami lekarza Donalda Trumpa, prezydent USA nie jest już "ryzykiem jeśli chodzi o zakażenie innych osób". Doktor Sean Conley wskazał, że najnowszy test na obecność koronawirusa, przeprowadzony w sobotę, ma być tego potwierdzeniem.
Trump ocenił, że koronawirus to "wirus z Chin". Jednocześnie dodał, że problem ten obecnie "znika".
Prezydent podkreślał, jak wiele zrobił dla społeczności latynoskiej i afroamerykańskiej. Przestrzegał też, że jego polityczni rywale pozbawią ludzi praw, w tym nawet wolności. – Przybyliście właśnie do Białego Domu, ponieważ rozumiecie, że aby chronić życia Afroamerykanów i wszystkich Amerykanów musicie mieć wsparcie policji” – wyjaśniał.
Jak twierdził, domy, kościoły i biznesy czarnoskórych i latynoskich Amerykanów są plądrowane i dewastowane przez lewicowych fanatyków.
– Są to totalnie źli ludzie. Wiedzą, co robią. Ale Biden nazywa ich pokojowymi demonstrantami” – oświadczył. „On nie wierzy w wolność, ja wierzę w wolność całkowicie. (…) To, co my robimy, jest wolnością – przekonywał Trump, kierując krytykę w stronę Bidena.
I dodał: – Budzimy teraz więcej entuzjazmu niż cztery lata temu, trzykrotnie więcej. Mamy go mnóstwo, a oni nie mają nic, żadnego entuzjazmu – akcentował, dodając, że nikt wcześniej nie zdobył takiego poparcia.
Czytaj też:
"Nigdy nie angażuję się w politykę...". Thunberg wzywa do głosowania na BidenaCzytaj też:
Korwinowirus w Konfederacji