Jacek Przybylski: „Jeśli ten akt prawny, który wypracowały wspólnie PE i niemiecka prezydencja, rzeczywiście zostanie przyjęty, to zrobimy z UE Związek Sowiecki” – przekonuje premier Węgier. Przed tyranią UE, która może zastąpić dekady tyranii komunistycznej, ostrzega też eurodeputowany Tamás Deutsch. Pani również się boi, że Unia zmierza w kierunku Związku Sowieckiego?
Judit Varga: Najpierw wyjaśnijmy, o czym dokładnie mówimy. Przywódcy europejscy usiedli przy jednym stole i podczas długiej, żarliwej narady doszli do porozumienia. Porozumienie to zostało zerwane 5 listopada w Brukseli przez przywódców, którzy wiedzieli, że jest ono jednoznaczne ze złamaniem danego słowa, i zdawali sobie sprawę z jego konsekwencji. Nasze karty cały czas leżały na stole: teraz mówimy to samo, co mówiliśmy latem. Parlament wyznaczył ramy, zgodnie z którymi Węgry uznały budżet unijny i wymuszone pandemią zaciąganie kredytu za możliwe do zaakceptowania – i dotychczas ich przestrzegaliśmy. Jeśli przepis, który powiązałby wypłatę środków unijnych z praworządnością, rzeczywiście zostanie przyjęty większością dwóch trzecich głosów (podczas gdy tak istotne kwestie należy przegłosować jednogłośnie, a przecież przywódcy wszystkich 27 państw członkowskich już latem zawarli porozumienie), to w przyszłości może posłużyć on jako narzędzie szantażu politycznego. Naprawdę zrobimy z UE Związek Sowiecki, jeśli zgodzimy się na wprowadzenie kar za nieprzestrzeganie panującej ideologii. Taka zasada panowała w dobie komunizmu i także Polacy walczyli o to, żeby to już nigdy się nie powtórzyło. Ponadto kara oparta na ideologii przeczy traktatom i wartościom europejskim. Nie ma ogólnie przyjętej definicji praworządności, która mogłaby stanowić podstawę jakiejkolwiek unijnej procedury, również dlatego, że struktura ustawy zasadniczej każdego państwa członkowskiego UE jest odmienna. Z punktu widzenia prawa nie da się tego zdefiniować, a czasy komunizmu dodatkowo przywołuje to, że „doświadczamy podstawowych nieścisłości” i że „niesie to ze sobą ryzyko”, jak określiły to na początku jesieni niektóre kraje Europy Zachodniej. Brakuje jasno określonych kryteriów, które mogłyby dostarczyć Komisji obiektywnej oceny – jak to było w przypadku raportu Komisji dotyczącego praworządności, który ukazał się we wrześniu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.