Naukowiec udzielił wywiadu magazynowi "Der Spiegel". Wytknął swoim rodakom skłonność do okazywania innym narodom moralnej wyższości.
Historyk przywołał rok 2015 i kryzys migracyjny. Stwierdził, że niemieccy decydenci wykazali się brakiem strategicznego myślenia w tej sprawie, przede wszystkim brakiem przeanalizowania skutków polityki migracyjnej. Dodał, że Berlin zbagatelizował w tym przypadku groźbę podziału UE.
– W Polsce skorzystała partia narodowo-konserwatywna, a w Wielkiej Brytanii apele odnoszące się do lęku przed masową migracją z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej pomogły zwolennikom brexitu odnieść zwycięstwo – ocenił.
Historyk: To grozi arogancją
Winkler zastrzegł, że nie ma nic przeciwko niemieckiej gotowości do pomocy, jednak nie zgadza się z "tendencją do przedstawiania Niemiec jako wiodącego pod względem moralności narodu Europy".
– Musimy wyciągnąć z przeszłości naukę, że należy zachowywać się odpowiedzialnie. Ale przekonanie o moralnej przewadze grozi arogancją – powiedział.
Historyk uważa, że retoryka Niemiec jest "często bardziej europejska niż ich praktyczne, polityczne działania".
Czytaj też:
Ekspert: Niemcy są w stanie zaryzykować relacje z sojusznikami