Ekspert: Niemcy są w stanie zaryzykować relacje z sojusznikami

Ekspert: Niemcy są w stanie zaryzykować relacje z sojusznikami

Dodano: 
Angela Merkel, kanclerz Niemiec
Angela Merkel, kanclerz Niemiec Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Niemcy chcą mieć bezpośredni dostęp do gazu ziemnego z Rosji. Dla korzyści wynikających z Nord Stream 2 są w stanie zaryzykować nawet relacje z sojusznikami – mówi DoRzeczy.pl Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Damian Cygan: Na jakim etapie jest inwestycja Nord Stream 2 i czy można ją jeszcze wstrzymać?

Wojciech Jakóbik: Do ukończenia pozostało niewiele ponad 100 km gazociągu liczonych w przypadku obu nitek, a więc teoretycznie kilka tygodni dzieli konstrukcję Nord Stream 2 od finiszu. Natomiast Rosjanie muszą najpierw przystosować jedyny dostępny statek, "Akademik Czerski", do wymogów pracy według pozwolenia duńskiego, a to może zająć kilka miesięcy. Do tego dochodzą amerykańskie sankcje, które teoretycznie mogą pozbawić ten statek wsparcia w Niemczech. Nawet jeżeli "Akademik Czarski" będzie w stanie dokończyć budowę Nord Stream 2 z niedużym opóźnieniem, nie jest powiedziane, że popłynie nim gaz, ponieważ sankcje USA mogą objąć też firmy zatwierdzające infrastrukturę użytkową tego projektu. Bez ich pieczątki nie będzie można rozpocząć tłoczenia gazu. Cała sprawa może się więc skończyć tak, że Nord Stream 2 w końcu powstanie, ale nie będzie mógł pracować.

Dlaczego co do prawdziwych intencji Rosji Niemcy mieliby przejrzeć na oczy akurat teraz, w związku z otruciem Aleksieja Nawalnego, skoro nie podziałała na nich ani aneksja Krymu, ani wojna w Donbasie?

Jest szereg powodów ku temu, by nie budować Nord Stream 2, nawet nie biorąc pod uwagę kwestii otrucia Nawalnego czy konfliktu na Ukrainie. Sprawa Nawalnego powinna być kroplą, która przeleje czarę goryczy, natomiast prawdopodobnie tak się nie stanie.

Dlaczego?

Ponieważ Niemcy wpisują Nord Stream 2 w swoją długofalową politykę energetyczną i klimatyczną. Gaz z Rosji ma być tanim paliwem przejściowym Energiewende, czyli niemieckiej transformacji energetycznej. Berlin patrzy więc na drugą nitkę Nord Stream wąsko, ekonomicznie. Z tego punktu widzenia ten gazociąg im się opłaca. Dla tych korzyści Niemcy są w stanie zaryzykować nawet relacje z sojusznikami, wspólną politykę europejską na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu czy transatlantycką, stanowczą politykę wobec Rosji.

Ale po co Niemcom druga nitka Nord Stream? Przecież mają już dostęp do rosyjskiego gazu.

Niemcy chcą mieć bezpośredni dostęp do gazu ziemnego z Rosji. Po pierwsze, liczą na najniższe możliwe ceny, które dadzą im najwyższą konkurencyjność na rynku europejskim. Po drugie, chcą osiągnąć korzyści z pośrednictwa w dostawach surowca i stać się krajem tranzytowym. To uderzy przede wszystkim w Ukrainę, której w międzyczasie Niemcy oferują wsparcie na rzecz stabilizacji politycznej i gospodarczej. A sytuacja na Ukrainie w dużej mierze zależy właśnie od bezpieczeństwa dostaw gazu z Rosji przez ukraińskie terytorium.

Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry przygotowała projekt uchwały, wzywający niemiecki rząd do wstrzymania budowy Nord Stream 2. Czy Sejm powinien ją przyjąć?

Sądzę, że Polska działa skutecznie przeciwko Nord Stream 2 w granicach swoich możliwości, które są ograniczone, bo to do Niemiec należy decyzja w sprawie tego projektu. Różne apele w tej sprawie zostały już wydane, ale każda inicjatywa pokazująca problem Nord Stream 2 jest cenna. Dodatkowa presja parlamentu wpisuje się w szersze działania Polski.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy
Czytaj także