Piotr Włoczyk: Co pani grozi?
Päivi Räsänen: Dwa lata więzienia. Wszystkie moje zarzuty dotyczą moich wypowiedzi na temat wiary. Tymczasem ja tylko przypominam, co Pismo Święte mówi o małżeństwie – że to związek kobiety i mężczyzny – oraz o aktach homoseksualnych. Powtarzam: o aktach, o grzechach, a nie ludziach, którzy mają takie skłonności.
Od 1995 r. zasiada pani w fińskim parlamencie, a w latach 2011–2015 jako minister spraw wewnętrznych nadzorowała pani policję. Dzisiaj ma pani wiele okazji, by przekonać się na własnej skórze, jak działa fińska policja.
Niestety. Toczy się przeciw mnie pięć postępowań. Wszystkie są nadzorowane przez policję, ale w sprawie czterech z nich fińska prokurator generalna Raija Toiviainen podejmie decyzję, czy przekaże je do rozpatrzenia przez sąd. Na policji usłyszałam, że tak się zapewne stanie. To kwestia najbliższych dni. Obawiam się, że to, co się ze mną dzieje, będzie miało efekt mrożący dla chrześcijan. Dlatego mówię chrześcijanom w Finlandii: żyjemy w czasach, gdy nie wolno nam się bać. Nie możemy się bać stawać w obronie naszej wiary, bo będzie naprawdę źle.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.