Nicolas Sarkozy, który był prezydentem Francji w latach 2007–2012, został uznany za winnego zaoferowania sędziemu intratnej posady w Monako w zamian za poufne informacje dotyczące śledztwa w sprawie finansów jego partii.
W poniedziałek paryski sąd skazał Sarkozy'ego na trzy lata więzienia, w tym dwa lata w zawieszeniu. Taki sam wyrok usłyszeli współoskarżeni razem z nim mężczyźni – prawnik Thierry Herzog i sędzia Gilbert Azibert.
Sąd poinformował, że Sarkozy może odbyć areszt domowy za pomocą elektronicznego identyfikatora. Były prezydent Francji ma się odwołać od wyroku.
Precedens w historii Francji
BBC zwraca uwagę, że ta sprawa to precedens w powojennej historii tego kraju. Wcześniej tylko Jacques Chirac, prezydent Francji w latach 1995–2007, a wcześniej mer Paryża, usłyszał wyrok więzienia w zawieszeniu na dwa lata za aranżowanie fałszywych posad w paryskim ratuszu dla politycznych sojuszników. Chirac zmarł w 2019 roku.
Kilka lat temu śledczy przeszukali biuro i dom Sarkozy'ego w ramach dochodzenia w sprawie nielegalnego finansowania jego kampanii prezydenckiej w 2007 roku. Pieniądze miały pochodzić od Lilliane Bettnecourt, dziedziczki koncernu L'Oreal.
Dowód? Podsłuchane rozmowy
Akt oskarżenia opierał się na podsłuchach rozmów między Herzogiem i Sarkozym, przy czym prokuratorzy oskarżyli byłego prezydenta dodatkowo o "używanie tajnych linii telefonicznych". Według śledczych ustalono "z całą pewnością", że sędzia Azibert nieoficjalnie przekazał poufne informacje o sprawie Bettencourt swojemu przyjacielowi Herzogowi.
W połowie marca Sarkozy ponownie stanie przed sądem, tym razem pod zarzutem nielegalnego finansowania kampanii prezydenckiej z 2012 roku.
Czytaj też:
Francja wydłuża godzinę policyjną