Po wejściu w życie z dniem 1 września tzw. ustawy o biciu serca w Teksasie, larum powstało w środowiskach amerykańskiej lewicy, począwszy od prezydenta i przedstawicieli Kongresu, a skończywszy – w najnowszej odsłonie sporu – na wielkich firmach zajmujących się kojarzeniem kierowców z pasażerami.
Nowe prawo nie tylko zakazuje dokonywania aborcji, gdy badania wykazują już bicie serca u dziecka (około 6 tygodnia ciąży), ale także daje możliwość składania pozwów cywilnych przeciwko pracownikom opieki medycznej dokonującym zabójstw nienarodzonych dzieci oraz tym, którzy ich wspomagają. Zgodnie z lewicową narracją Partii Demokratycznej i aktywistów aborcyjnych wspomniane firmy już założyły, że takie pozwy mogą dotknąć również kierowców wiozących kobiety do klinik aborcyjnych.
Wściekłość o dziesiątki tysięcy dzieci, które może uratować ustawa?
W odpowiedzi na takie przewidywania Uber i Lyft zapowiedziały, że pokryją koszty postępowania prawnego i ewentualnej kary swoim kierowcom, którzy zdecydują się zawieźć kobiety do kliniki aborcyjnej w celu dokonania nielegalnych aborcji. Dyrektor generalna Ubera, Dara Khosrowshahi, napisała na Twitterze, że firma będzie w ten sposób wspierać współpracujących z nią kierowców.
Jeszcze dalej poszła firma Lyft, zapowiadając przekazanie miliona dolarów na rzecz molocha aborcyjnego Planned Parenthood, w którego klinikach zamordowano w zeszłym roku około 350 tys. dzieci. „To atak na dostęp kobiet do opieki zdrowotnej i ich prawo do wyboru” – napisał dyrektor Logan Green, komentując nowe teksańskie przepisy.
Jak przewidują działacze pro-life nowa legislacja, zwana Heartbeat Act, może uratować dziesiątki tysięcy dzieci. W zeszłym roku w Teksasie zabito w szpitalach i klinikach aborcyjnych około 54 tysiące nienarodzonych dzieci, przy czym 85 procent przypadków stanowiły aborcje po 6 tygodniu ciąży.
Czytaj też:
Biden zmienił zdanie. "Życie nie zaczyna się wraz z poczęciem"Czytaj też:
Kalifornia: Lewica chce zachować pro-aborcyjnego gubernatora. Soros wpłacił milion dolarówCzytaj też:
Joe Biden i Kamala Harris atakują Teksas. "Będziemy bronić prawa do wyboru"