Radio Watykańskie: Bierność świata wzmaga dramat afgańskich kobiet

Radio Watykańskie: Bierność świata wzmaga dramat afgańskich kobiet

Dodano: 
Muzułmańska kobieta, zdjęcie ilustracyjne
Muzułmańska kobieta, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Wikimedia Commons / Adam Jones
Po pierwszej fali medialnych reakcji świat spuścił zasłonę milczenia nad Afganistanem i dramatyczną sytuacją kobiet w muzułmańskim reżimie – ubolewa działaczka humanitarna.

Po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów media obiegały liczne informacje na temat dramatycznej sytuacji, jaka od razu spotkała tam mniejszości religijne, a szczególnie kobiety. Muzułmańscy fanatycy chodzili od domu do domu, represjonując wszystkich, którzy przyznali się do wiary w Chrystusa bądź u których znaleziono symbole religijne, zaś kobiety porywano i gwałcono.

Głośno było również o liście 29 zakazów którymi – w myśl prawa szariatu – islamiści objęli wszystkie kobiety na terenie kraju. Kobiety zostały praktycznie ubezwłasnowolnione. Niezależnie od wiary, muszą one nosić burki i nie mogą opuszczać domu bez opieki mężczyzny.

„Na sytuację w Afganistanie spuszczono zasłonę milczenia”

Po pierwszym poruszeniu medialnym pozostało jednak dojmujące milczenie, pod którym spoczywa masowe cierpienie Afgańczyków, o czym opowiada Simona Lanzoni z włoskiej Fundacji Pangea Onlus w rozmowie z Radiem Watykańskim. „Na sytuację w tym kraju spuszczono zasłonę milczenia. Wspólnota międzynarodowa dalej realizuje swoje cele nie przejmując się dramatem Afgańczyków” – mówi. „Kobiety, które jeszcze kilka miesięcy temu uczęszczały na uniwersytet, czy pracowały teraz totalnie zależne są od mężów, czy innych męskich członków rodziny, to generuje nadużycia” – dodaje Lanzoni, podkreślając, że liczba próśb o pomoc wciąż rośnie.

Fundacja Pangea Onlus zajmuje się tworzeniem domów pomocy dla kobiet, które, jak prędko się okazało nie są w stanie sprostać potrzebom ogromnej ilości poszkodowanych i stale prześladowanych przez muzułmanów. „Jest wiele zdesperowanych kobiet, które chciałyby w jakiś sposób móc wydostać się z Afganistanu, ponieważ znajdują się w warunkach nie tylko głodu i ubóstwa, ale także nieustannego zagrożenia” – tłumaczy Simona Lanzoni.

- Brak jakiejkolwiek nadziei to uczucie wykraczające poza bezsilność, oznacza całkowitą rezygnację, poddanie, ponieważ ta sytuacja nie wzbudza międzynarodowego oburzenia, które mogłoby zmienić bieg rzeczy. (...) Ważne jest, aby nadal zwracać uwagę na to, co dzieje się w tym kraju, ponieważ w przeciwnym razie Afganistan i afgańskie kobiety zostaną zapomniane – zaznacza rozmówczyni Radia Watykańskiego.

Czytaj też:
Afganistan. "Opuścili nas wszyscy. Najgorszy los czeka kobiety i dziewczynki"
Czytaj też:
Polka w Kabulu: Kobietom zabroniono wychodzić z domu bez męskiego opiekuna
Czytaj też:
Talibowie biorą, ale nie kwitują

Źródło: vaticannews.va
Czytaj także