– Ma pan piękny mundur. Ale co nosi pan na pagonach? – zagadnął Łukaszenkę Sołowiow.
– Herb. Ja mam podpułkownika, nie mogę sobie przecież gwiazdy generalissimusa założyć, albo generalskiej. Putin jest pułkownikiem. Obiecał dać mi pułkownika. Do tej pory nie dał – poskarżył się Łukaszenka.
Na pytanie propagandysty, pułkownika czego nie może dać Putin, białoruski dyktator odpowiedział, że "rosyjskiej armii".
– Ale jak pan sobie wyobraża, żeby prezydent niepodległej Białorusi był pułkownikiem rosyjskiej armii? – dociekał Sołowiow nie mogąc powstrzymać śmiechu.
– No i co z tego? To już mój problem, nie pański. Obiecał, niech da – mówił śmiertelnie poważny Łukaszenka.
Dyktatora z Mińska nie ruszyło spostrzeżenie Sołowiowa, że służył on wyłącznie w sowieckiej armii. – Ona była zarówno rosyjska, jak i białoruska. Niech da mi stopień pułkownika sowieckiej armii – odparł.
– No, ale sowieckiej też nie można. Wtedy będą mówili: “A nie mówiliśmy, że Putin chce odtworzyć Związek Sowiecki”.
– No i dobrze. No i co z tego? A niech chce. Co w tym złego? A kto mu zabroni chcieć? – dopytywał Łukaszenka.
– Czyli chce pan, żeby pułkownik Putin dał panu pułkownika.
– Nie pułkownik, tylko prezydent.
– I wtedy dwaj pułkownicy będą rządzić Rosją i Białorusią?
– Wtedy awansujemy go na generała – skwitował "baćka".
"Wydaje się, że w tej surrealistycznej i dość makabrycznej wymianie zdań jest taki moment, w którym Sołowjow uświadamia sobie, że Łukaszenka być może nie żartuje, lecz nie jest tego pewny. W każdym razie nie może przestać się śmiać" – skomentował ten dialog Shaun Walker, dziennikarz. Guardiana zajmujący się tematyką Europy Wschodniej.
twitterCzytaj też:
"Narzędzie, którym Putin dokona prowokacji". Gen. Skrzypczak o rosyjskiej inwazjiCzytaj też:
Łukaszenka o Ukrainie: Wojna potrwa maksymalnie trzy, cztery dni