Przed spotkaniem z ministrami obrony państw członkowskich NATO Stoltenberg przyznał, że Rosja w żaden sposób nie odpowiedziała na dokument, który Sojusz Północnoatlantycki przekazał Moskwie 26 stycznia w reakcji na jej żądania.
Szef Sojuszu Północnoatlantyckiego podkreślił, że Rosja nadal nadal gromadzi swe wojska w pobliżu Ukrainy.
– Będziemy nadal przekazywać Rosji bardzo jasny komunikat, że jesteśmy gotowi usiąść z nimi do rozmów. Ale jednocześnie jesteśmy przygotowani na najgorsze – powiedział przywódca dodając, że w przypadku ataku na Ukrainę Kreml zapłaci wysoką cenę.
Stałe zagrożenie ze strony Rosji
Stoltenberg przyznał, że Zachód cały czas bacznie obserwuje, co Rosja robi wokół Ukrainy. – Zwiększyli liczbę żołnierzy i coraz więcej żołnierzy jest w drodze. Jak dotąd nie nastąpiła deeskalacja – powtórzył.
Lider Sojuszu przyznał, że Rosja cały czas "utrzymuje zdolność do przeprowadzenia pełnej inwazji na Ukrainę bez żadnego ostrzeżenia".
– Nadal będziemy demaskować plany i działania Rosji, aby utrudnić im prowadzenie agresywnych działań przeciwko Ukrainie. Naprawdę mamy nadzieję, że Rosja zaangażuje się w sensowny dialog i wybierze dyplomację zamiast konfrontacji – podkreślił.
Od kilku miesięcy niemal każdego dnia ze światowych mediów docierają do nas nowe, niepokojące informacje ze Wschodu o koncentracji wojsk Federacji Rosyjskiej nieopodal granic państwowych Ukrainy. Niektórzy podają, że Kreml mógł zmobilizować do tej operacji nawet 150 tys. żołnierzy. Rosja otoczyła swojego zachodniego sąsiada z trzech stron – od północy, wschodu i południa.
Czytaj też:
Stoltenberg: Nie widać oznak deeskalacji w terenieCzytaj też:
Unia gotowa na zakręcenie kurka przez Gazprom. "Odrobiliśmy pracę domową"