Piotr Włoczyk: Za nami pierwszy rok prezydentury Joe Bidena. Widzi pan w nim polityka, który chciałby utrzymać amerykańskie przywództwo na świecie, czy może jednak administracja Bidena gotowa jest zrezygnować z tego statusu?
Prof. Paul Kengor: Mimo że Joe Biden przez kilka dekad zasiadał w senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, widać, że nasz prezydent bardzo niepewnie prowadzi politykę zagraniczną. Najgorszą do tej pory oznaką tej słabości było to, co się stało w lipcu zeszłego roku w Afganistanie, kiedy przedwcześnie i bardzo nieumiejętnie wycofał amerykańskich żołnierzy. Nie sposób przecenić znaczenia tamtych wydarzeń. To była fatalnie przeprowadzona operacja i nasi przeciwnicy mogli to odebrać jako słabość. Biden był powszechnie krytykowany za tak przeprowadzone wyjście z Afganistanu. Wśród jego krytyków znaleźli się także liberalni stronnicy z Partii Demokratycznej. To była katastrofa amerykańskiej polityki zagranicznej, która jeszcze długo będzie miała negatywne konsekwencje. Jeżeli chodzi o sam Afganistan, to cofamy się do 2001 r. Afganistan znów może się stać rozsadnikiem terroryzmu wymierzonego w Amerykę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.