Nagranie ze zdarzenia, pochodzące z kamer przemysłowych, opublikował w sieci Energoatom. Jego zdaniem, pociski prawdopodobnie zostały wystrzelone z terytorium Białorusi i leciały w okolice intensywnie atakowanego Mikołajowa, znajdującego się między Odessą a Chersoniem. Wydarzenie miało miejsce 16 kwietnia.
"Elektrownia nie była celem ataku"
"Nawet nie będziemy rozpisywać się, jak wiele złamano zasad bezpieczeństwa czy międzynarodowych ustaleń, bo to, jak wiemy, Rosjan nie interesuje. Oczywiście, elektrownia nie była celem ataku, ale zakaz jakichkolwiek działań zbrojnych w okolicach obiektów jądrowych ustala się właśnie po to, żeby nie dopuszczać do ryzykownych sytuacji (np. takich, w których taki pocisk trafia nie tam, gdzie powinien)" – napisał w piątek na Facebooku portal Napromieniowani.pl.
Jak zaznaczono, do tej pory Rosjanie dopuścili się działań zbrojnych na terenie wszystkich obiektów jądrowych na Ukrainie, jakie znalazły się w ich zasięgu.
Splądrowana elektrownia w Czarnobylu
Na przełomie marca i kwietnia Rosjanie wycofali się z terenu Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Przed opuszczeniem budynku mieli zabrać m.in. czajniki i sztućce.
Media podawały, iż rosyjscy żołnierze zabrali ze sobą także strażników z ukraińskiej Gwardii Narodowej, przetrzymywanych w charakterze zakładników od początku wojny. Wiadomość potwierdziły władze Ukrainy. Przed opuszczeniem terenu nieczynnej elektrowni Rosjanie splądrowali też hotel znajdujący się w pobliżu. Ukradli komputery czy ekspresy do kawy.
Czytaj też:
Rosjanin rozpoczął strajk głodowy. Nie może znaleźć pracy przez nazwisko