W rozmowie z serwisem "Deutsche Welle" doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak zapewnia, że Ukraińcy będą walczyć o swoje państwo do końca.
– Głównym celem Rosji było zniszczenie państwowości ukraińskiej. To się nie udało. Dlatego teraz jej celem jest zdobycie i zniszczenie jak największej części terytorium Ukrainy – tłumaczy polityk.
– Zmęczenie to jest raczej medialna iluzja, o której mówią dziennikarze. Nasze społeczeństwo na pewno będzie walczyć do końca (i zrobi wszystko by zwyciężyć - red.), bo zdaje sobie sprawę, jakie byłyby konsekwencji porażki – dodaje doradca Zełenskiego.
"Rosja nie to Europa"
W wywiadzie Podolak zapewnia też, że chociaż Europa martwi się o wstrzymanie dostaw gazu z Rosji, jest przekonany że Zachód będzie dalej wspierał Kijów.
– Europejskie opinia publiczna jest świadoma wszystkich zagrożeń, jakie niesie ze sobą wojna. Odrzuca jednak monopol energetyczny Rosji. To znaczy rozumie, że Rosja nie może być partnerem. Aby zakończyć tę zależność energetyczną, trzeba pokonać pewne trudności. Europa jest na to gotowa – podkreśla polityk.
Podolak stwierdził także, że do nowej odsłony konfliktu na Ukrainie doszło, ponieważ Moskw nie została ukarana za atak na Gruzję w 2008 roku czy aneksję Krymu w 104 roku. – W tym czasie należało być bardziej pryncypialnym i porzucić koncepcję, że Rosja jest częścią Europy. Rosja to nie Europa. Świat to zrozumiał dzięki Ukrainie, która płaci dziś za to wysoką cenę – stwierdził doradca ukraińskiego prezydenta.
Zapytany o możliwość negocjacji z Moskwą, polityk stwierdził, że najpierw musi dojść do zwycięstw na froncie.
– Nie chodzi tylko o taktyczne wycofanie się armii rosyjskiej, ale i o zniszczenie maksymalnej ilości jej sił i sprzętu. Tak, żeby społeczeństwo w Rosji musiało zadać sobie pytanie: "Za co płacimy taką cenę w ludziach?" Dlatego Rosja musi ponieść klęskę militarną, zanim usiądziemy do stołu negocjacyjnego – dodał.
Czytaj też:
Trump: Ukraina mogła oddać Krym Rosji i dogadać się z PutinemCzytaj też:
Kolejna podróż Siergieja Ławrowa. Gdzie uda się szef MSZ Rosji?