Elektrownia atomowa w Zaporożu odłączona od sieci. "Pierwszy raz w historii"

Elektrownia atomowa w Zaporożu odłączona od sieci. "Pierwszy raz w historii"

Dodano: 
Wojna na Ukrainie. Rosyjski żołnierz przed bramą elektrowni jądrowej w Zaporożu
Wojna na Ukrainie. Rosyjski żołnierz przed bramą elektrowni jądrowej w Zaporożu Źródło: PAP/EPA / SERGEI ILNITSKY
Okupowana przez Rosjan elektrownia jądrowa Zaporoże została po raz pierwszy w historii całkowicie odłączona od sieci – poinformował Energoatom.

Ukraiński operator elektrowni atomowych podał w czwartek, że z powodu pożarów na terenie pobliskiej elektrociepłowni, dwukrotnie doszło do odcięcia linii łączącej elektrownię jądrowej z siecią energetyczną Ukrainy.

W komunikacie podkreślono, że pozostałe linie zostały uszkodzone wcześniej w wyniku ostrzału prowadzonego przez rosyjskie wojsko.

Agencja Interfax-Ukraina podaje, że nie ma jeszcze żadnych oświadczeń na temat działania systemów automatyki i bezpieczeństwa w elektrowni, natomiast trwają prace związane z uruchomieniem podłączenia jednego z bloków energetycznych do sieci.

Zaporoże. USA ostrzegają przed "straszną awarią"

Zaporoska Elektrownia Atomowa została zajęta przez siły rosyjskie na początku marca. Stany Zjednoczone ustami sekretarza stanu Antonego Blinkena oskarżyły Rosję o wykorzystanie elektrowni jako "tarczy nuklearnej" przez stacjonowanie tam wojsk, co uniemożliwia siłom ukraińskim oddanie ognia i stwarza ryzyko "strasznej awarii jądrowej".

Podczas rozmów prowadzonych na początku sierpnia w Nowym Jorku wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Mykoła Toczycki powiedział, że "konieczne są wspólne działania, aby zapobiec katastrofie jądrowej" i wezwał społeczność międzynarodową do "zamknięcia nieba" nad ukraińskimi elektrowniami jądrowymi za pomocą systemów obrony powietrznej.

Wojna na Ukrainie trwa już pół roku

Inwazja Rosji na Ukrainę trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej. Za granicę uciekło ponad 10 mln Ukraińców, z czego połowa do Polski.

Moskwa nie nazywa swoich działań wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.

Czytaj też:
Ryzykowne posunięcie Rosjan. Rośnie ryzyko katastrofy radiacyjnej
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Erdogan ostrzega przed "nowym Czarnobylem"

Źródło: Interfax-Ukraina
Czytaj także