– Gdyby nie strategiczny arsenał nuklearny, zostalibyśmy rozerwani na strzępy. Nasz kraj jest ogromny i bogaty. Wszyscy patrzą i myślą, jak coś zabrać lub podzielić na części, a potem po cichu to wszystko przywłaszczyć – tłumaczy wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, były prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew.
– Bez względu na to, jak ostro to brzmi, to w dużej mierze powstrzymuje najgorętsze głowy, zwłaszcza w nieprzyjaznych nam sojuszach, przed podejmowaniem antyrosyjskich decyzji. Tak było, jest i będzie – podkreślił polityk, cytowany przez serwis Wirtualna Polska.
Były prezydent Rosji zapewnił też, że Moskwa "ma wszystko, by zapewnić suwerenność, niepodległość, integralność terytorialną i dobrobyt całego kraju", a także posiada ogromne zapasy sprzętu wojskowego.
– Bez względu na to, jak bardzo wrogowie myślą, że jest inaczej (...) Niech nie mają nadziei – dodał Miedwiediew.
"Tej granicy nie wolno przekraczać"
Kilka tygodni temu kanclerz Niemiec Olaf Scholz wezwał Rosję do wykluczenia użycia broni jądrowej w wojnie z Ukrainą.
– Wzywamy Rosję, aby wyraźnie oświadczyła, że tego nie zrobi. To byłaby granica, której nie wolno przekraczać – powiedział Scholz podczas sobotniego zjazdu niemieckich socjaldemokratów w Berlinie, cytowany przez agencję dpa.
Kanclerz Niemiec wraz z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem ostrzegał przed eskalacją nuklearną podczas wizyty w Pekinie, nazywając groźby użycia broni atomowej "nieodpowiedzialnymi".
W międzyczasie Xi stwierdził, że społeczność międzynarodowa powinna pracować nad "zapewnieniem, że broń nuklearna nie będzie mogła być użyta i że nie będzie można toczyć wojen nuklearnych".
Stany Zjednoczone przekazały, że nie mają żadnych sygnałów o tym, żeby rosyjski prezydent Władimir Putin zdecydował się na użycie "brudnej bomby" lub taktycznej broni jądrowej przeciwko Ukrainie, z którą Rosja toczy najkrwawszą wojnę w tej części Europy od 1945 r. i upadku III Rzeszy.
Czytaj też:
Ataki na rosyjskie lotniska. USA: Nie "zachęcamy" UkrainyCzytaj też:
"Rosja zrobi to militarnie". Przedstawiciel Moskwy opuścił salę obrad