Gwarancje bezpieczeństwa dla Rosji. Moskwa stawia warunek

Gwarancje bezpieczeństwa dla Rosji. Moskwa stawia warunek

Dodano: 
Gmach Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji
Gmach Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Źródło:PAP/EPA / SERGEI ILNITSKY
Rosja nie będzie rozmawiać o gwarancjach bezpieczeństwa, dopóki na Ukrainie będą instruktorzy NATO – oświadczył przedstawiciel rosyjskiego MSZ Aleksander Darczjew.

Dyplomata powiedział, że nie da się negocjować gwarancji bezpieczeństwa dla Rosji bez uwzględnienia "rzeczywistości w terenie". Stwierdził również, że dopóki na Ukrainie pozostaną "instruktorzy i najemnicy NATO", Moskwa nie będzie rozmawiać na ten temat.

– Dopóki nie ustanie pompowanie broni i pieniędzy do reżimu Zełenskiego, wycofanie personelu wojskowego, najemników i instruktorów amerykańskich i NATO, a realia, które zdefiniowaliśmy w terenie, nie zostaną uznane, rozpoczęcie jakichkolwiek poważnych negocjacji jest przedwczesne – powiedział Darczjew, dodając, że "piłka jest po stronie USA".

Stany Zjednoczone i część zachodnich sojuszników Ukrainy deklaruje, że będą jej pomagać tak długo, jak będzie to koniecznie. Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że dozbrajanie Ukraińców jedynie przedłuża konflikt i że zachodnia broń stanie się celem dla Rosjan. Z kolei minister obrony Siergiej Szojgu stwierdził, że Zachód przeznaczył na dostawy broni do Kijowa ponad 97 mld dolarów.

Macron chce gwarancji bezpieczeństwa dla Rosji

W niedawnym wywiadzie telewizyjnym prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że chciałby zapewnić Rosji "gwarancje bezpieczeństwa", kiedy ta "wróci do stołu negocjacyjnego". Gwarancje o jakich mówił francuski przywódca mają dotyczyć kwestii zasięgu terytorialnego NATO.

W maju prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ujawnił, że Macron zaproponował Ukrainie ustępstwa terytorialne wobec Rosji. Obecnie francuski prezydent stoi na stanowisku, że pokój jest możliwy tylko na warunkach Kijowa.

Po słowach Macrona o gwarancjach bezpieczeństwa dla Rosji Czechy, które sprawują prezydencję w Radzie UE, pomogły zorganizować wsparcie dla wyrażenia formalnej dezaprobaty, znanej jako "demarche". Dwóch unijnych dyplomatów powiedziało agencji Reutera, że zwolennikami interwencji dyplomatycznej były państwa bałtyckie: Estonia, Łotwa i Litwa, a także Polska i Słowacja.

Czytaj też:
Sondaż: Czy Polska powinna nadal przekazywać Ukrainie broń?

Źródło: Reuters / TASS / Kommersant
Czytaj także