W przyszłych negocjacjach między Ukrainą, jej sojusznikami a Rosją jedną z kwestii, od których zależeć będzie pokój, będzie rozszerzenie NATO. Zanim Federacja Rosyjska wróci do stołu rozmów, musi dostać „gwarancje własnego bezpieczeństwa”. Kijów powinien jednak zdecydować, na jakich warunkach rozpoczną się negocjacje.
Taką opinię wyraził prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie dla TF1. Francuski przywódca powiedział, że chciałby zapewnić Rosji "gwarancje bezpieczeństwa, kiedy wróci do stołu negocjacyjnego". Dotyczy to kwestii zasięgu terytorialnego NATO. Jednocześnie Macron wspiera Ukrainę w kwestii rozpoczęcia negocjacji. Prezydent Francji uważa, że to Kijów powinien decydować, na jakich warunkach mają się one odbywać.
– Czy sądzicie, że gdybyśmy musieli zaakceptować zajęcie Alzacji i Lotaryngii, chcielibyśmy, aby światowy przywódca kazał nam zrobić to czy tamto? (…) To naród ukraiński decyduje sam za siebie i w jakich warunkach: jak i kiedy. A nie my – powiedział Macron.
Daniłow: Dziwna logika
Do wypowiedzi francuskiego prezydenta odniósł się na Facebooku sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow.
"Zamiast Norymbergi - podpisanie porozumienia z Rosją i uściski dłoni? Ukraińska krew na rękach Putina nie przeszkodzi w 'business as usual'? To dziwna logika zakulisowych zabiegów dyplomatycznych, której czas minął" – pisze oburzony Ołeksij Daniłow. Sekretarz dodał, że jedyna gwarancja dla Rosji to "humanitarność europejskiego sądownictwa".
"Po wyroku w Hadze nie jest przewidziany wyrok śmierci" – ocenił szef RBNiO, dodając, że "najlepsza gwarancja dla Europy i świata to zdemilitaryzowana i pozbawiona broni jądrowej tzw. Rosja".
Jednocześnie przypomniał Memorandum Budapeszteńskie z 1994 r., którego sygnatariusze w zamian za zrezygnowanie przez Ukrainę z broni jądrowej złożyły jej gwarancje bezpieczeństwa i zobowiązały się do respektowania suwerenności Ukrainy i nienaruszalności jej granic.
"Przyda się doświadczenie 'Budapesztu'. Kiedy jesteś bezbronny, nie stanowisz zagrożenia. My to, niestety, wiemy" – napisał Daniłow.