W centrum Barcelony na deptaku prowadzącym do Placu Katalońskiego w tłum ludzi wjechał ciężarówką zamachowiec. Władze miasta poinformowały na razie, że co najmniej 13 osób zginęło, a ponad 50 zostało rannych. "El Pais" informował, że domniemany zamachowiec nazywa się Driss Oukabir i pochodzi z Melilii, hiszpańskiej enklawy w Maroku. Z kolei w miejscowości Vic policja odnalazła drugą furgonetkę wykorzystaną do przygotowania zamachu w Barcelonie. Dziennik „La Vanguardia” podał zaś, że jeden z podejrzanych o udział w ataku zginął podczas wymiany ognia z policją na przedmieściach Barcelony.
Czytaj też:
Zamach terrorystyczny w Barcelonie. Zamachowiec wjechał ciężarówką w tłum ludzi
Związana z tzw. Państwem Islamskim agencja prasowa Amak podała, że ISIS przyznało się do zamachu w Barcelonie. Wcześniej, tuż po tym, jak świat obiegła wieść o zamachu w Barcelonie, konta powiązane z tzw. Państwem Islamskim zaczęły udostępniać treści pochwalające akt terroru. Na szybką reakcję dżihadystów zwróciła uwagę Rita Katz, współzałożycielka agencji Site Intelligence Group, ekspertka ds. terroryzmu.
Katz zwróciła też uwagę, że atak w Barcelonie nastąpił dwa tygodnie po tym, jak w mediach tzw. Państwa Islamskiego pojawiły się zapowiedzi „odbicia Al-Andalus”. Al Andalus to nazwa arabska Andaluzji leżącej na południu Półwyspu Iberyjskiego, która przez kilka stuleci była pod władaniem Arabów. Al-Andalus to dla części Arabów określenie dla całej Hiszpanii.
Czytaj też:
Błaszczak: Europa musi zamknąć drzwi