We wtorek media informowały, że w ciągu jednej doby Ukraińcy przypuścili atak na pięć obszarów znajdujących się na terytorium Rosji.
Ukraińskie drony zaatakowały m.in. rafinerię w Tuapse nad Morzem Czarnym, która znajduje się 700 km od linii frontu. Co ciekawe, na tym samym wybrzeżu znajduje się słynny pałac Putina w mieście Gelendżyk.
– Takie ataki mocno odbijają się na społeczeństwie, bo nagle okazuje się, że dron może uderzyć daleko od linii frontu. Mieszkańcy regionu przekonują się naocznie, że rosyjskie wojsko nie jest w stanie ochronić zarówno strategicznej infrastruktury, jak i ludności. To bardzo ważny aspekt psychologiczny prowadzonej wojny – komentował sytuację ppłk rez. Maciej Korowaj w rozmowie z Wirtualną Polską.
Podolak zaprzecza doniesieniom o atakach
Do doniesień o ukraińskich atakach w Rosji odniósł się w mediach społecznościowych Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
"Ukraina nie prowadzi ataków na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ukraina prowadzi wojnę obronną w celu wyzwolenia spod okupacji wszystkich swoich terytoriów. To jest aksjomat" – tłumaczy Podolak.
"W Federacji Rosyjskiej nasilają się procesy paniki i rozpadu, czego przejawem jest wzrost ataków wewnętrznych na obiekty infrastruktury z użyciem niezidentyfikowanych obiektów latających" – dodał polityk.
Partyzanci wysadzili rosyjski samolot
26 lutego media informowały również o wybuchu w bazie lotniczej "Maczuliszcze". Obiekt został otoczony przez wojsko, a funkcjonariusze policji drogowej zaczęli sprawdzać wszystkie przejeżdżające samochody. Z miejsca zdarzenia otrzymano informację, że w wyniku zdarzenia uszkodzony został rosyjski wojskowy samolot transportowy.
Białoruska grupa partyzancka BYPOL poinformowała dokładnie, że uszkodzony w wybuchach samolot jest elementem systemu obrony powietrznej A-50U Sił Powietrznych Rosji o numerze RF-5060. Samolot po raz pierwszy pojawił się na terytorium Białorusi w połowie stycznia, a ostatni przylot miał miejsce 24 lutego.
Grupa monitorująca „Białoruski Gajun” poinformowała, że wybuch zorganizowali partyzanci z Białorusi. Użyli dwóch dronów, których panele kontrolne zostały później znalezione przez siły bezpieczeństwa Łukaszenki.
Czytaj też:
Drony kamikadze nad Kijowem. Rosjanie atakują z nowego kierunkuCzytaj też:
Kuriozalne teorie Zacharowej. Chodzi o prowokację z użyciem materiałach radioaktywnych