Jak podają media, 500 funkcjonariuszy musiało wczoraj opuścić hotele w miejscowości Calella w prowincji Barcelona po tym, jak hotelarzy odwiedziła nieokreślona bliżej „grupa osób”, które wystosowały takie ultimatum. Hiszpańska policja przekazała mediom nagranie dramatycznej rozmowy, jaka miała miejsce w związku z tą sytuacją.
Tłumaczenie rozmowy:
- Dobry wieczór. Dzwonię z Barcelony. Widzę, dowiaduję się, że wielu pańskich kolegów wyrzucono, tych, którzy tu są, którzy przyjechali nam na pomoc, że wyrzucają ich z hoteli. Nie wiem z kim mogę porozmawiać, ja mogę przyjąć ludzi do siebie. Mam dwa domy.
- Niech pani się tym nie przejmuje. Nasi przełożeni szukają zakwaterowania. Dlatego nie musi pani się niepokoić.
- To bardzo przykre.
- Tak… to rzeczywiście niezbyt przyjemna sytuacja.
- Dla nas, którzy jesteśmy przeciw (separatystom), to bardzo nieprzyjemne (płacz). Dobrze… Chciałam tylko…
- Bardzo pani dziękuję za wsparcie, za pomoc, za pani propozycję. We własnym imieniu i w imieniu kolegów.
- Nie. Gdyby nie wy, zostalibyśmy tu sami.
- Nie ma za co. Zobaczymy, może się trochę ta sytuacja rozwiąże, może się uspokoi.
- Też mam taką nadzieję.
- Życzę pani dobrej nocy.
- Dobranoc.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.