W ubiegłym tygodniu Jewgienij Prigożyn, założyciel Grupy Wagnera, ujawnił, że Nikołaj Pieskow, syn rzecznika prasowego prezydenta Rosji Dmitrija Pieskowa, walczył na Ukrainie jako artylerzysta w ramach Grupy Wagnera. Według Prigożyna Dmitrij Pieskow osobiście poprosił go o to.
Nikołaj Pieskow o służbie na Ukrainie
Syn rzecznika Kremla potwierdził, że wstąpił do Grupy Wagnera w wywiadzie dla "Komsmolskiej Prawdy". Przyznał, że w dotarciu do firmy Prigożyna pomógł mu ojciec.
– Uważałem to za swój obowiązek… Nie mogłem siedzieć z boku i patrzeć, jak idą tam przyjaciele i inni ludzie – tłumaczył Nikołaj Pieskow. Syn rzecznika Kremla potwierdził też, że na froncie walczył pod zmienionym nazwiskiem. – Nikt tak naprawdę nie wiedział, kim jestem – dodał.
Syn rzecznika Kremla stwierdził również, że służył sześć miesięcy i otrzymał medal za odwagę za "pewien wyczyn wojskowy" popełniony na Ukrainie. – Cała moja załoga dokonała wyczynu. Mieliśmy jedną ciekawą wycieczkę. Nie mogę powiedzieć więcej – oświadczył. Opisujący sprawę serwis CNN podkreśla, że nie miał możliwości zweryfikować tych informacji.
Pieskow o służbie syna
Podczas gdy Nikołaj Pieskow nie wyjaśnił, dlaczego zdecydował się zawrzeć umowę z Grupą Wagnera, a nie z rosyjskim MON, do sprawy odniósł się jego ojciec.
W rozmowie z mediami rzecznik Kremla stwierdził, że jego syn "służył już w armii i wypełnił konstytucyjny obowiązek". – Podjął taką decyzję (by walczyć w szeregach Grupy Wagnera - red.), jest dorosły – tłumaczył Pieskow. – Tak, rzeczywiście, brał udział w SWO ("Specjalna operacja wojskowa", jak Rosja nazywa napaść na Ukrainę - red.) – dodał polityk.
Jak podkreśla serwis CNN w ostatnich miesiącach dzieci wielu rosyjskich polityków i wojskowych były krytykowane za brak udziału w walkach na Ukrainie.
Czytaj też:
"Będzie należeć do Polski". Zaskakujące słowa MiedwiediewaCzytaj też:
Szef NATO przyjechał do Kijowa. Reaguje Kreml