Pisze o tym "Financial Times", powołując się na źródła zaznajomione z sytuacją. – Z naszego punktu widzenia jest to po prostu niewykonalne – powiedział urzędnik zaangażowany w przygotowania do szczytu G7 w Hiroszimie, który odbędzie się w dniach 19-21 maja.
Dwóch innych rozmówców wyjaśniło, że Stany Zjednoczone przedstawiły ten pomysł z powodu "rosnącego niezadowolenia" z obecnego systemu, który "jest pełen luk". Waszyngton opowiada się za radykalną zmianą reżimu sankcji, czyli całkowitym zakazem wszelkich dostaw z kilkoma wyjątkami dotyczącymi produktów rolnych i medycznych.
Kreml oświadczył, że całkowite embargo na eksport do Rosji stanowiłoby zagrożenie dla światowej gospodarki. – Może to jedynie doprowadzić do nasilenia trendu światowego kryzysu gospodarczego – powiedział rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow, podkreślając, że Moskwa "uważnie" śledzi te dyskusje.
Rosja omija sankcje Zachodu
Obecny reżim sankcji odciął rosyjską gospodarkę od zachodnich towarów – od zaawansowanej elektroniki po dobra luksusowe. W rezultacie eksport z USA, Europy, Kanady i Japonii zmniejszył się o połowę, ale nadal wynosi imponujące 66 mld dolarów rocznie.
Łączny wolumen dostaw z zagranicy do Rosji zmniejszył się w ubiegłym roku zaledwie o 8 proc., dzięki importowi przez kraje trzecie oraz tzw. importowi równoległemu, którego wielkość władze szacują na dziesiątki miliardów dolarów.
Rosyjski minister finansów Anton Siłuanow powiedział, że w przypadku całkowitego embarga Rosja zakupi niezbędne towary od "przyjaznych" krajów. Natomiast wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew zagroził m.in. zerwaniem tzw. umowy zbożowej z Ukrainą, dzięki której kraj może eksportować ziarno z czarnomorskich portów.
Czytaj też:
Rosja ponownie zaczęła blokować eksport zboża z Ukrainy