Ministerstwo Obrony Armenii poinformowało wcześniej, że od 11 września na terytorium tego kraju odbędą się wspólne ćwiczenia wojskowe armeńsko-amerykańskie.
"W ramach przygotowań do udziału w międzynarodowych misjach pokojowych, w dniach 11-20 września, w Armenii w ośrodku szkoleniowym Zar odbędą się wspólne armeńsko-amerykańskie ćwiczenia wojskowe Partner Eagle 2023" – przekazał resort w komunikacie.
Celem ćwiczeń jest "podniesienie poziomu współdziałania jednostki uczestniczącej w międzynarodowych misjach pokojowych w ramach operacji pokojowych, wymiana najlepszych praktyk w zakresie komunikacji zarządczej i taktycznej, a także zwiększenie gotowości jednostek armeńskich na planowane oceny Koncepcji Zdolności Operacyjnej programu NATO Partnerstwo dla Pokoju" – poinformowano.
Rzecznik Kremla: Takie wiadomości budzą niepokój
Do zapowiedzi organizacji wspólnych ćwiczeń Armenii z USA odniósł się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. – Takie wiadomości budzą niepokój, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Dogłębnie przeanalizujemy tę wiadomość – oświadczył.
Na uwagę dziennikarzy, że władze Armenii odmówiły wcześniej przeprowadzenia ćwiczeń OUBZ (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym - red.) na swoim terytorium, sekretarz prasowy Putina odparł: – Wczoraj praktycznie odpowiedzieliśmy na to pytanie, nie ma tu nic nowego do dodania.
Dzień wcześniej rzecznik Kremla oświadczył, że nie zgadza się z tezą premiera Armenii Nikola Paszyniana, jakoby Rosja rzekomo wycofała się z rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego i chciała opuścić ten region.
Premier Armenii: Poleganie na Rosji to był błąd
W niedzielę w wywiadzie dla włoskiej gazety "La Repubblica" Paszynian ubolewał, że "architektura bezpieczeństwa Armenii jest w 99,999 proc. powiązana z Rosją, w tym w zakresie pozyskiwania broni i amunicji". Jak dodał, jego kraj "posmakował gorzkich owoców" tego "strategicznego błędu".
Paszynian tłumaczył, że dzisiaj sama Rosja potrzebuje broni i amunicji z powodu zaangażowania jej armii w podbój Ukrainy i nie jest w stanie zaspokoić potrzeb Armenii w zakresie bezpieczeństwa.
Polityk skrytykował także rosyjski kontyngent sił pokojowych w Górskim Karabachu, twierdząc, że nie kontroluje korytarza Łaczyn – jedynej drogi łączącej region z Armenią, choć zostało to zapisane w porozumieniach między Moskwą, Erywaniem i Baku o zakończeniu działań wojennych w 2020 r.
– Dlaczego? Powody mogą być dwa: albo Federacja Rosyjska nie może, albo nie chce utrzymać kontroli nad tym korytarzem. Naszym zdaniem jedno i drugie jest problematyczne – stwierdził Paszynian.
Czytaj też:
Rozłam w "rosyjskim NATO"