Jak informuje "Wall Street Journal", niemiecki rząd zasadniczo zatwierdził dostawę tych pocisków, ale kanclerz Olaf Scholz wstrzymuje cały proces ze względu na obawy, że niemiecki personel wojskowy będzie musiał udać się na Ukrainę, aby pomóc w konserwacji i obsłudze tej zaawansowanej broni.
Według źródeł publikacji Scholz uważa, że obecność niemieckich specjalistów wojskowych w strefie działań wojennych może wciągnąć Niemcy jeszcze głębiej w konflikt, co prawdopodobnie doprowadzi do bezpośredniej konfrontacji z Rosją.
Rzecznik kanclerza RFN powiedział, że nie ma bezpośredniego planu przekazania rakiet Taurus na Ukrainę. Według źródeł "WSJ" dostawy mogą nadal zostać zatwierdzone, jeśli Stany Zjednoczone wyślą na Ukrainę porównywalną broń.
O dostarczenie pocisków dalekiego zasięgu Taurus, zdolnych do trafienia w stolicę Rosji, Moskwę, rząd w Kijowie zwrócił się do Berlina w maju.
Ukraina prosi Niemcy o rakiety Taurus. Scholz ostrzega
Zasięg pocisku manewrującego Taurus wynosi 500 km (Moskwa leży 450 km od granicy z Ukrainą). Kanclerz RFN Olaf Scholz wielokrotnie ostrzegał Siły Zbrojne Ukrainy, aby nie używały broni dostarczonej przez Berlin do ostrzeliwania terytorium Rosji.
Magazyn "Der Spiegel" informował w sierpniu o tajnych rozmowach z przedstawicielami przemysłu obronnego dotyczących możliwości modyfikacji technicznej pocisków Taurus tak, aby uniemożliwić Kijowowi uderzenie na terytorium Rosji inne niż okupowany Krym.
Wcześniej Bundestag wezwał rząd RFN do przekazania tych rakiet na Ukrainę. Roderich Kiesewetter, poseł opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) tłumaczył, że pociski te pozwolą Ukraińcom "uderzać w rosyjską infrastrukturę wojskową daleko za linią frontu".
Taurus jest uznawany za odpowiednik brytyjskich pocisków Storm Shadow, które zostały już dostarczone na Ukrainę i pozwoliły jej oddziałom atakować wojska rosyjskie daleko za linią frontu. Siły Zbrojne Ukrainy użyły ich w czasie ataku na Ługańsk, który wcześniej był poza zasięgiem rażenia strony ukraińskiej.
Moskwa od samego początku inwazji stoi na stanowisku, że zachodnia pomoc wojskowa nie wróży dobrze Ukrainie i jedynie przedłuża konflikt, a także, że transporty tej broni są "uzasadnionym celem dla armii rosyjskiej".
Czytaj też:
Szef MSZ Ukrainy o postawie Niemiec: Nie rozumiem, po co tracimy czas