Poinformował o tym Bloomberg, powołując się na niemieckie Ministerstwo Obrony. Według publikacji wniosek wpłynął niedawno, ale szczegóły nie są znane.
Zasięg pocisku manewrującego Taurus wynosi 500 km (Moskwa leży 450 km od granicy z Ukrainą). Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wielokrotnie ostrzegał Siły Zbrojne Ukrainy, aby nie używały broni dostarczonej przez Berlin do ostrzeliwania terytorium Rosji.
Jak donosi "Frankfurter Allgemeine Zeitung", prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski osobiście poprosił Scholza o rakiety podczas swojej niedawnej wizyty w Berlinie. Nie wiadomo, ile pocisków spodziewa się otrzymać Kijów.
Wcześniej Bundestag wezwał rząd RFN do przekazania rakiet Taurus na Ukrainę. Roderich Kiesewetter, poseł opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) tłumaczył, że pociski te pozwolą Ukraińcom "uderzać w rosyjską infrastrukturę wojskową daleko za linią frontu".
Niemcy dostarczą Ukrainie pociski manewrujące Taurus?
Z kolei niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że nie chciałby wchodzić w szczegóły ewentualnego przekazania Ukrainie poszczególnych systemów uzbrojenia i "dawać hipotetyczną odpowiedź na hipotetyczne pytanie".
Według magazynu "Der Spiegel" dziesięć lat temu dla niemieckich sił zbrojnych zakupiono około 600 pocisków Taurus, z czego około 150 jest gotowych do użycia.
Taurus jest uznawany za odpowiednik brytyjskich pocisków Storm Shadow, które zostały już dostarczone na Ukrainę i pozwoliły jej oddziałom atakować wojska rosyjskie daleko za linią frontu. Siły Zbrojne Ukrainy użyły ich w czasie ataku na Ługańsk, który wcześniej był poza zasięgiem rażenia strony ukraińskiej.
Wkrótce także Francja ma przekazać Kijowowi rakiety dalekiego zasięgu SCALP-EG, czyli swoją wersją pocisków Storm Shadow.
Czytaj też:
Rosja twierdzi, że zestrzeliła brytyjską rakietę Storm Shadow