Pojawienie się przyczółków Sił Zbrojnych Ukrainy na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim było dla rosyjskich żołnierzy tak niespodziewane, że częściowo wywołało panikę.
– Widzimy, że w związku z obecnością jednostek Sił Obronnych Ukrainy na lewym brzegu obwodu chersońskiego wśród Rosjan panuje pewna panika – powiedział przedstawiciel Ministerstwa Obrony Andrij Czerniak
Według niego, armia rosyjska aktywnie przegrupowuje się i próbuje przenieść na front nowe formacje. Zgodnie z planem Rosjanie chcieli utrzymać zdobyte terytoria dostępnymi siłami i środkami. Okazało się to jednak niemożliwe. Czerniak dodał, że pojawienie się ukraińskich przyczółków na lewym brzegu obwodu chersońskiego było możliwe dzięki bardzo dobremu wyszkoleniu żołnierzy i starannemu planowaniu.
– Zanim piechota morska przystąpiła do pracy, przez prawie pół roku lądowały tam nasze grupy dywersyjne i rozpoznawcze – powiedział przedstawiciel GUR.
Zauważył, że Rosjanie nie od razu zrozumieli, że ukraińska armia forsuje przyczółek, ponieważ początkowo żołnierze po prostu trzymali wroga w napięciu poprzez regularne wypady. Dzięki temu udało się uśpić jego czujność, a sądząc po wszystkim, pojawienie się ukraińskiego wojska zostało przez Rosjan odebrane jako kolejna działalność dywersyjna.
Sytuacja w obwodzie chersońskim
Jak powiedział Serhij Braczuk, rzecznik Ukraińskiej Armii Ochotniczej Południe, na terenie obwodu chersońskiego trwają ciężkie walki. Osada Krynki, na terenie której na lewym brzegu walczą Siły Zbrojne Ukrainy, właściwie dziś nie istnieje. Rosjanie próbują zniszczyć przyczółki utrzymywane przez ukraińskich komandosów.
Według Instytutu Badań nad Wojną w ostatnim czasie ukraińskim oddziałom udało się rozszerzyć strefę kontrolną w pobliżu zachodniej części Krynik.
Czytaj też:
"Mamy 4 miesiące na przygotowanie". Daniłow ostrzega Ukrainę i ZachódCzytaj też:
Rosja próbuje rozpocząć nową wojnę? Stoltenberg: Jesteśmy zaniepokojeni