Zdaniem analityków z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną, Kreml sprawia wrażenie, jakby wciąż nie zdecydował, które nielegalnie okupowane terytoria Ukrainy uznać za "własne”.
"Wydaje się, że Kreml w dalszym ciągu nie określił, które terytoria ukraińskie faktycznie zaanektował, co doprowadziło do ciągłego zamieszania wśród członków rosyjskiego rządu i urzędników okupacyjnych rok po nielegalnym przyłączeniu terytoriów okupowanych” – napisali analitycy.
Na dowód eksperci przytaczają wpis w mediach społecznościowych gubernatora okupacyjnego Sewastopola Michaił Razwożajew. Polityk opublikował na swoim kanale Telegram mapę, na której całe obwody Krymu, Ługańska, Doniecka, Zaporoża i Chersonia są przedstawione jako terytorium Rosji.
W tym samym czasie administracja okupacyjna obwodu chersońskiego opublikowała kolejną mapę, na której terytorium rosyjskie rozciągało się mniej więcej do obecnej linii frontu na czterech niedawno zaanektowanych terytoriach.
"Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział, że wojna na Ukrainie będzie trwała do czasu wyzwolenia pierwotnych terytoriów rosyjskich" – zauważają analitycy.
Nielegalne referenda
We wrześniu 2022 roku odbyły się fałszywe referenda w sprawie przystąpienia do Rosji czasowo okupowanych terytoriów Ukrainy. Odbywały się one pod lufami karabinów maszynowych, bez udziału międzynarodowych obserwatorów i nosiły znamiona fałszerstwa. Nie spotkały się one z akceptacją władz ukraińskich i społeczności międzynarodowej.
Z kolei na początku września tego roku w Rosji odbyły się fałszywe "wybory” regionalne i miejskie, w tym również na okupowanych terytoriach Ukrainy. Chodzi o regiony doniecki, ługański, zaporoski i chersoński oraz na Krymie i w Sewastopolu.
Czytaj też:
"Rzadkie zjawisko”. Ekspert opisał poważny problem Rosji z broniąCzytaj też:
"Ukryty wpływ na wojnę". Chiny przeszkadzają Ukrainie w walkach z Rosją