Huti ostrzelało tankowiec. Kilka lat temu w tym samym miejscu ostrzelano polskie jachty

Huti ostrzelało tankowiec. Kilka lat temu w tym samym miejscu ostrzelano polskie jachty

Dodano: 
Cieśnina Bab al-Mandab
Cieśnina Bab al-Mandab Źródło:Google Earth
Jemeńscy bojownicy Huti ostrzelali w cieśninie Bab al-Mandab tankowiec na Morzu Czerwonym. W statek uderzył pocisk manewrujący, na pokładzie wybuchł pożar.

Do ataku doszło w 24 godziny po oświadczeniu Jemeńczyków o odwecie za izraelską pacyfikację w Gazie na wszystkie statki izraelskie oraz zmierzające do izraelskich portów. Na skutek jemeńskiej groźby w Ejlacie port opustoszał co – zdaniem analityków – podniesie ceny produktów w Izraelu o kilka procent.

W cieśninie łączącej Morze Czerwone z Zatoką Adeńską zaatakowano rakietami izraelski statek. Jedna z najważniejszych cieśnin na świecie łącząca Afrykę z Bliskim Wschodem kontrolowana jest przez Ansar Allah, szyicką organizacje jemeńskiego ruchu Huti. Atak może doprowadzić do militarnej odpowiedzi USA oraz ich sojuszników, ponieważ gospodarczo wymierzony jest m.in. w gospodarcze interesy Stanów Zjednoczonych.

– Ta cieśnina to strategiczne miejsce dla światowego handlu. Ruch odbywający się tam jest ogromny, a zmuszenie do opływania całej Afryki podniesie koszty usług i towarów. USA nie pozwolą sobie na taki stan rzeczy i będzie musiało dojść do rozwiązania siłowego, a to oznacza wielki, kolejny konflikt na całym Bliskim Wschodzie – mówi w rozmowie z Dorzeczy.pl Piotr Szalaty z Paladin Tac, który w tej samej zatoce był kilka lat temu ostrzeliwany.

Jego zdaniem atak Jemenu na izraelski statek może oznaczać początek realnej destabilizacji amerykańskiego światowego ładu. – Obecnie mamy nowe potęgi światowe, które mają siłę i determinację do przeciwstawienia się Stanom Zjednoczonym. Myślę, że wszystko zmierza do pacyfikacji Iranu, który wspiera ruch szyicki w Jemenie. Pytanie jak zachowają się Arabia Saudyjska, Chiny oraz Rosja, w której ostatnio gościł prezydent Iranu Ebrahim Ra'isi? Jeśli dojdzie do wojny, to na pewno nie będzie to konflikt regionalny – dodaje Piotr Szalaty, ekspert w dziedzinie obronności.

Piotr Szalaty podczas instalowania drutu ostrzowego na jachcie

Polski epizod w Bab al-Mandab

Kilka lat temu załoga polskiego jachtu została ostrzelana dokładnie w tym samym miejscu, w którym obecnie doszło do ataku na izraelski statek. Piotr Szalaty był wówczas dowódcą zespołu ochrony morskiej na zaatakowanym jachcie. – Do ataku doszło tego dnia dwukrotnie. Zbliżyliśmy się zbyt blisko Jemenu. Pierwszy raz na wysokości portu Hodeidah, a drugi raz 20 mil morskich na południe w kierunku cieśniny Bab al-Mandab. Za drugim razem atak był groźniejszy, bo oprócz ostrzelania jednego z trzech naszych katamaranów, które płynęły w konwoju, próbowano wskoczyć na naszą łódź, zapewne w celu porwania tak jak to zrobiono ostatnio ze statkiem handlowym – wspomina Piotr Szalaty z Paladin Tac.

– Szczęśliwie działanie całego zespołu, warunki pogodowe, wysokie fale, to wszystko sprawiło, że byliśmy w stanie odskoczyć. Atakujący zajęli się kolejnym statkiem płynącym za nami, którego dramatyczne nawoływania o pomoc słyszeliśmy w radiu. Z ataku został złożony meldunek do UKMTO – dodaje.

Jemeński atak na izraelski statek – zdaniem Piotra Szalaty– to wydarzenie o zasięgu historycznym i być może od niego – jak twierdzi ekspert – zacznie się odliczanie dni kolejnego światowego konfliktu.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także