Podsumowując dwa lata wojny, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podał liczbę 31 tys. poległych Ukraińców i ok. 180 tys. poległych Rosjan. Nie tylko zdaniem kremlowskiej propagandy, lecz także według zachodnich źródeł dane te nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Kijów zaniża straty własne, a zawyża przeciwnika. Moskwa robi zresztą to samo. 21 września 2022 r., czyli w dniu ogłoszenia częściowej mobilizacji, Ministerstwo Obrony poinformowało, że od rozpoczęcia "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie zginęło 5937 żołnierzy rosyjskich. Od tamtej pory Moskwa ani razu nie podawała danych za konkretny okres na temat strat własnych.
W drugą rocznicę wybuchu pełnoskalowej wojny rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił, że od początku działań zbrojnych straty ukraińskie wyniosły ponad 444 tys. osób. Często przez straty rozumie się liczbę samych zabitych. Jestto jednak potoczne rozumienie tego słowa. Zgodnie z fachową terminologią wojskową straty obejmują nie tylko poległych, lecz także wszystkich, którzy utracili zdolność do walki. Dodatkowo Szojgu uściślił, że właśnie o takie rozumienie strat mu chodziło. Nie wiadomo więc, ile z tych 444 tys. osób zginęło, a ile zostało rannych czy okaleczonych, ile zaginęło. Tak czy inaczej, różnice między oficjalnymi"informacjami", podawanymi przez obie strony konfliktu, są porażające.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.