Francuska marynarka wojenna rezygnuje ze szkoleń z działań policyjnych i koncentruje się na wojnie – oświadczył Mallard w rozmowie z Politico. Jak dodał, "walka morska staje się coraz bardziej prawdopodobna".
– Przechodzimy ze świata, w którym mogliśmy robić, co nam się podobało, do świata, w którym czujemy się zagrożeni bardziej regularnie. Teraz szkolimy się do innych misji, w szczególności do tak zwanych działań wojennych o wysokiej intensywności – podkreślił.
Francja jest jedynym krajem Unii Europejskiej obsługującym lotniskowiec o napędzie atomowym – Charles de Gaulle, który może przenosić broń jądrową. Jest to okręt flagowy szerszej grupy bojowej lotniskowców, w skład której wchodzą atomowe okręty podwodne, fregaty i myśliwce Rafale.
Jak podaje Politico, w nadchodzących dniach francuskie jednostki mają rozpocząć misję na Morzu Śródziemnym. Francja wspólnie z flotą włoską przeprowadzi także manewry Polaris, które są symulacją bitwy morskiej.
Francja przygotowuje się do wojny. Marynarka wojenna zmienia system szkolenia
– Marynarze ćwiczą walkę z kimś, kto chce nas zniszczyć. Nie z kimś, kto chce zajmować się nielegalnym handlem, nie z kimś, kto chce ukraść ryby, nie z kimś, kto chce nas obserwować – zaznaczył Mallard.
Chociaż Francja przygotowuje się do intensywnej wojny na morzu, Paryż nie postrzega Chin jako bezpośredniego zagrożenia – podczas gdy Stany Zjednoczone tak. Jak stwierdził Mallard, "Francja nie kieruje się logiką dwubiegunową".
– Dopóki Chińczycy nie najechali wyspy La Réunion lub nie zdecydowali się wyrzucić nas z wyspy Majotta, nie ma powodu wyróżniać Chińczyków jako naszego głównego przeciwnika – powiedział, odnosząc się do terytoriów francuskich wysp na Oceanie Indyjskim.
Jego zdaniem Chiny mają "raczej restrykcyjną wizję" wolności żeglugi i zdecydowały się skoncentrować swoje wysiłki na kontrolowaniu Morza Południowochińskiego.
Czytaj też:
Żołnierze w Europie odchodzą z wojska. "Właśnie wtedy, gdy NATO ich potrzebuje"