Wezwanie ambasador Niemiec Julii Gross, która dzień wcześniej skrytykowała władze węgierskie, zapowiedział w czwartek minister spraw zagranicznych Węgier. Peter Szijjarto oświadczył, że wypowiedź niemieckiej ambasador stanowiła "poważną ingerencję w wewnętrzne sprawy Węgier" i "naruszenie" ich suwerenności.
– Oczekujemy szacunku od ambasadorów pracujących w naszym kraju we wszystkich przypadkach, dlatego wystąpienie ambasadora (Niemiec – red.) jest całkowicie nie do przyjęcia. Ambasador został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych dziś po południu – oświadczył Szijjarto.
Co Niemcy zarzucają Węgrom?
W rozmowie z dyplomatami, przedstawicielami organizacji pozarządowych i urzędnikami węgierskiego rządu podczas obchodów Dnia Jedności Niemiec Gross powiedziała, że "Węgry weszły na drogę, która oddala je od przyjaciół". Mówiła też o "działaniach podważających zaufanie" do Węgier.
Ambasador Niemiec zwróciła uwagę, że premier Viktor Orban szereg swoich podróży, w tym lipcową wizytę na Kremlu u prezydenta Rosji Władimira Putina, nazwał "misją pokojową". Krytykowała działania rządu w Budapeszcie związane z przystąpieniem Finlandii i Szwecji do NATO. Wspomniała także o "indywidualnych oświadczeniach poszczególnych polityków w ciągu ostatniego tygodnia".
Gross nie podała szczegółów, ale w zeszłym tygodniu napisała na portalu X (dawniej Twitter), że Niemcy i Francja protestowały w węgierskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych w związku z "niedawnymi zaskakującymi oświadczeniami podważającymi zasadę solidarności między członkami Sojuszu".
Prawdopodobnie miała na myśli wypowiedź jednego z doradców węgierskiego premiera, Balazsa Orbana, o tym, że Ukraina nie powinna była stawiać oporu rosyjskiej inwazji, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 r.
Czytaj też:
Dlaczego Orban rządzi a Kaczyński stracił władzę? Refleksje z Budapesztu