"Kto najbardziej zagraża Rosji?" – sondę z takim pytaniem opublikował niedawno na koncie na portalu społecznościowym Telegram znany prokremlowski politolog i publicysta Wadim Truchaczow. Tylko 18 proc. kliknęło opcję "Ukraina i stojący za nią Zachód". Aż 81 proc. głosujących wskazało na "migrantów z Azji Środkowej i Zakaukazia". "Ani jedno, ani drugie. Niech rosyjscy imperialiści przestaną wymyślać zagrożenia" – tak odpowiedział 1 proc. obserwujących Truchaczowa, choć warto odnotować, że prowojenny propagandysta w ogóle dał do wyboru taką opcję swoim subskrybentom. Oddanych zostało ponad 2 tys. głosów.
To tylko jeden z wielu przykładów rosnących w Rosji w ostatnim czasie nastrojów antyimigranckich. Mają one charakter oddolny, ale wymuszają odgórną reakcję władz. Przełomem w stosunku do cudzoziemców z krajów muzułmańskich stał się zamach w podmoskiewskim centrum handlowym Crocus City Hall, przeprowadzony przez terrorystów z Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan w marcu 2024 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

