• Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

List z Manili

Dodano: 
Filipiny. Zdj. ilustracyjne
Filipiny. Zdj. ilustracyjne Źródło: Pexels
Filipińczycy są cierpliwi. Kolejki? No problem. Nie wiedzie mi się? Trudno, "wszystko w rękach Boga". Filipińczycy są niecierpliwi. Dosyć mają korupcji władzy i wychodzą na ulice.

Na niedzielnych protestach w stolicy kraju – miałem okazję je przez pewien czas obserwować – była masa ludzi i doszło do starć z policją. Około 30 policjantów zostało – według miejscowej, anglojęzycznej prasy – rannych, a 17 demonstrantów aresztowano. Głównie młodych. Najmłodszy miał...11 lat!

Jestem tu drugi raz w ciągu dwu i pół lat. Czy to wystarczy, aby wystąpić niczym "advocatus diaboli" i zapytać, czy owa cierpliwość tego w 95% chrześcijańskiego narodu nie jest czasem samousprawiedliwianiem się: "nie wyszło, trudno, jakoś to będzie (z Bożą pomocą)"? A czy ja o Filipińczykach piszę teraz, czy może o Polakach, czy szerzej: Słowianach?

A kolejki są nawet w kościele: po mszy świętej tłumek, dobre kilkanaście osób grzecznie czeka na osobiste błogosławieństwo księdza. Byłem, widziałem. A jest środa, dzień powszedni. W niedzielę świątynia zapełnia się już pół godziny przed mszą. Jest pod dachem, ale nie ma części ścian, bo tu przecież zawsze jest ciepło, choć czasem leje, a gdy przychodzi tajfun robi się ciemno w biały dzień. Byłem, widziałem, wiem. Dla Europejczyków to raj. Jeden z nich, który mieszka tu na stałe mówi mi, że "tutaj cały czas jest lato".

To jedno z dwóch najmłodszych społeczeństw na świecie, jeśli nie liczyć Afryki, dla której zresztą demografia staje się stopniowo źródłem gospodarczej siły. Tak też będzie z Republiką Filipin. Jednak na razie setki tysięcy Filipińczyków szuka pracy zagranicą. Mężczyźni pracują na budowach, choćby w bogatych krajach arabskich Zatoki Perskiej, a kobiety są "baby sitters" w Polsce, czy Niemczech oraz pielęgniarkami w Wielkiej Brytanii. Zatrudnienie ułatwia znacznie fakt, że wszyscy.niemal mówią tu po angielsku – ten język jest jednym z dwóch, obok tagalog, oficjalnych języków tego wyspiarskiego państwa, którego ludność dawno przekroczyła 100 milionów obywateli.

W "Tsokolaterii", czyli pijalni czekolady rozmyślam o kraju, który jest na kontynencie azjatyckim swoistym cudem, bo ponad 90 proc. mieszkańców to katolicy. Obok mnie przy stoliku młodzi ludzie żegnają się przed posiłkiem. Tu jest tak, jak w Polsce było kiedyś...


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także