Czy sztuczna inteligencja (AI) zmieni rynek pracy? Czy zastąpi nie tylko tłumaczy i nauczycieli języków obcych, lecz także prawników, lekarzy, menedżerów i ministrów? Te pytania nie dotyczą już przyszłości. Automatyzacja na ogromną skalę przyspiesza z roku na rok na całym świecie, w tym również w Polsce. I chociaż przez lata wielu szefów uspokajało, że nie trzeba się bać AI, bo ona jedynie usprawni i ułatwi wykonywanie pracy, to dziś wielu menedżerów mówi szczerze: sztuczna inteligencja zagraża "ludzkim" miejscom pracy. Widać wyraźnie, że między bajki można włożyć zapewnienia, iż automatyzacja nie musi oznaczać zwolnień, a jedynie przesunięcie wszystkich do bardziej kreatywnych zadań.
Autorzy opublikowanego w połowie 2025 r. raportu "Generatywna sztuczna inteligencja a polski rynek pracy" szacują, że w Polsce zagrożona jest niemal jedna trzecia wszystkich stanowisk, czyli ponad 5 mln etatów. Według NASK najbardziej narażeni są pracownicy takich sektorów jak technologie teleinformatyczne (ICT), finanse czy usługi profesjonalne. To nie są przelewki. Aż 48 proc. kobiet w grupie wiekowej od 15 do 24 lat pracuje bowiem w zawodach, które mogą być zautomatyzowane (w przypadku mężczyzn wskaźnik ten wynosi 23 proc.). Rok temu eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) byli nieco bardziej optymistyczni. W raporcie "AI na polskim rynku pracy" prognozowali bowiem, że w 20 grupach zawodów najbardziej narażonych na zastąpienie pracowników przez AI pracuje 3,68 mln Polaków, w tym 2,16 mln Polek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
