W liście, o którym portal DoRzeczy.pl informował jako pierwszy, Mosbacher wskazuje co wolno, a czego nie wolno mówić ministrom polskiego rządu ws. stacji TVN należącej do amerykańskiej firmy Discovery Communications. Informacja o piśmie wywołała prawdziwą burzę.
Czytaj też:
Kontrowersyjny list amerykańskiej ambasador
Podczas konferencji prasowej o list ambasador zapytał Heather Nauert dziennikarz Associated Press. Zauważył, że Mosbacher popełniła błędy w nazwiskach premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego.
– Ambasador Mosbacher dobrze sobie radzi, reprezentując Departament Stanu i rząd USA w Polsce. Podziela również nasze idee i wartości, m.in. wolność prasy – odpowiedziała Nauert, dodając, że treści pisma skierowanego do polskich władz nie będzie komentować.
We wtorek dziennikarze tygodnika "Do Rzeczy", Wojciech Wybranowski i Marcin Makowski, ujawnili, że amerykańska ambasador naciskała na ministrów i urzędników rządu, aby wprowadzić takie zmiany przepisów, które stawiałyby amerykańskie firmy działające w Polsce w uprzywilejowanej pozycji.
Czytaj też:
Kolejne roszczenia ambasador Mosbacher
Po słowach Mosbacher na temat mediów w Polsce spotkanie z ambasador odwołał wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.