Suwerenność czy euromaskarada
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

Suwerenność czy euromaskarada

Dodano: 
Grecja, Ateny, 16.04.2003 r. Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Cimoszewicz po podpisaniu Traktatu Akcesyjnego
Grecja, Ateny, 16.04.2003 r. Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Cimoszewicz po podpisaniu Traktatu Akcesyjnego Źródło: PAP / RADEK PIETRUSZKA
Pora zapytać, na czym ma polegać polska polityka w Unii Europejskiej, skoro ciągle galwanizowany consensus nie daje nam wobec niej żadnej alternatywy.

Chyba nigdy politycy tyle nie mówili o narodowej suwerenności itożsamości, o twardej obronie zasad i interesów, jak wtedy, gdy agitowali za przyłączeniem Polski do Unii Europejskiej. Na przedakcesyjnym finiszu, za rządów premiera Millera, gdy największą partią opozycji była Platforma Obywatelska, Sejm RP podjął uchwałę „w sprawie integracji Polski zUnią Europejską”: „Chcemy Unii Europejskiej będącej silnym związkiem suwerennych państw narodowych, szanującym bogactwo kultur i narodowych tożsamości. Chcemy współtworzyć wspólnotę narodów, opartą na zasadach pomocniczości i solidarności […], domagamy się […] dotrzymania zasad równości szans i sprawiedliwości, wypisanych na sztandarach Unii Europejskiej. Wzywamy Rząd Rzeczypospolitej Polskiej do twardych negocjacji w ostatniej fazie rozmów”. Na koniec jednak w uchwale znalazło się dyskretne wyjaśnienie głębszych motywów „twardości w ostatniej fazie”: „Treść i styl ostatniej rundy negocjacji będzie miał wpływ na wyniki referendum roku 2003”.

Tak właśnie – zgodnie ze starą wałęsowską formułą „Za, a nawet przeciw” – powstał najważniejszy „europejski standard polskiej polityki”: unijna treść, która najlepiej się sprzedaje w narodowym opakowaniu.

Całość dostępna jest w 43/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także