W poniedziałek uznanie niepodległości separatystycznych republik, w czwartek – pełnowymiarowa inwazja. Putin porzucił politykę pozorów. Zamiast wymuszać ustępstwa, rozpętał wojnę.
Dzień 24 lutego 2022 r. z pewnością przejdzie do historii. Być może podobnie jak 1 września 1939 r., choć prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nawiązał do 22 czerwca, czyli do agresji III Rzeszy na ZSRS – porównanie, które powinno trafić do wyobraźni Rosjan, dumnych ze „zwycięstwa nad faszyzmem”. Oczywiście wojna rosyjsko-ukraińska wybuchła osiem lat wcześniej, ale jak dotąd miała charakter hybrydowy. Teraz Putin ostatecznie zdjął białe rękawiczki, nie zasłaniając się już „separatystami” czy „zielonymi ludzikami”, ale wprost rzucając do boju oddziały regularnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Pełnowymiarowa inwazja, którą większość komentatorów uznawała za mało prawdopodobną, stała się faktem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.