Sondaże i widoczny w nich trend pozbawia złudzeń zarówno polityków Platformy, jak i wszystkich zwolenników tej partii. Wygląda na to, że zwycięstwo PiS jest przesądzone, a skoro tak, to należy zweryfikować strategię. Cel jest jeden i ten sam – nie dopuścić PiS do władzy.
Dotychczas wystarczającą tamą była Platforma. Teraz, kiedy PO jest słaba jak nigdy wcześniej, trzeba tę tamę wspomóc. Jak? Koalicją „wszyscy przeciwko PiS”, którą Adam Bielan określił mianem „koalicji strachu”. Tyle że aby ten plan się powiódł, Platforma potrzebuje koalicjantów. PSL może nie wystarczyć. To jeden z powodów, dla których w ostatnich dniach wszędzie widzimy Ryszarda Petru: w radiu, telewizji i prasie. Jak na lidera nowo powstałej, niszowej partii cieszy się dość niezwykłą popularnością wśród dziennikarzy. Ludzie, którzy w polityce są nie od dziś, nie mają wątpliwości: – Ruszyło pompowanie Petru – mówią. I mają sporo racji. Petru jest „pompowany” medialnie jeszcze z jednego powodu: część zawiedzionych wyborców Platformy potrzebuje alternatywy. Media, nauczone doświadczeniem wyborów prezydenckich, próbują skanalizować w kontrolowany sposób coraz silniej widoczną w społeczeństwie potrzebę zmiany. Chcecie zmiany? Macie Petru, na którego będzie można oddać głos bez poczucia zażenowania, które coraz częściej towarzyszy obserwowaniu poczynań PO pod przywództwem Ewy Kopacz. Petru ma być więc nową odmianą Tuska, a Nowoczesna nową, lepszą Platformą. (...)