Janusz Weiss o tym, że “Zetka”kończy z nim współpracę, a jego audycji nie zaplanowano w jesiennej ramówce, dowiedział się tuż przed wakacjami. Miał jeszcze przygotować dwie audycje „na zapas”. Usłyszał, że nie musi ich już robić. – Kiedy poinformowano mnie o zakończeniu współpracy, byłem zdumiony. Zupełnie się tego nie spodziewałem, nikt mnie nie uprzedził, po prostu wręczono mi dokument rozwiązujący ze mną umowę – opowiada „Do Rzeczy”.
Przez 21 lat prowadził w Radiu Zet popularną audycję „Dzwonię do pani/ pana w bardzo nietypowej sprawie”. Potem program został zastąpiony audycją „Wszyst- kie pytania świata”. – Rzucano mi tę audycję po ramówce, na koniec skrócono o połowę. Dziwne, bo z tego, co pamiętam, przez lata miałem jeden z najlepszych wyników dobowej słuchalności.
Co się stało? Weiss opowiada, że decyzję najpierw tłumaczono oszczędnościami. – Potem chyba doszli do wniosku, że to źle wygląda, i już nie mówią o oszczędnościach. Podczas rozmowy pani prezes [Monika Bednarek – prezes Grupy Eurozet, właści- ciela Radia Zet – przyp. red.] zapytała mnie też, jak długo chciałbym jeszcze pracować w radiu. Odebrałem to jako sugestię, że jestem już stary. Tyle że praca w radiu nie wymaga przecież sprawności fizycznej, lecz umysłowej. A na tę nie narzekam – mówi „Do Rzeczy” Weiss.
(…)
“Mówisz Radio Zet, myślisz Woyciechowski i Weiss” – tego typu komentarze pojawiły się w sieci po informacji o zwolnieniu Weissa. Wszyscy dookoła pytają, czy rzeczywiście nie udało się znaleźć w ramówce miejsca na krótką (ostatnio trwała 2,5 minuty) audycję Weissa. Niewątpliwie z wizerunkowego punktu widzenia Radio Zet strzeliło sobie w stopę. Jednakże możliwe też, że coraz młodsi i coraz mniej wymagający słuchacze stacji nawet tego nie zauważą, a nawet jeśli, to specjalnie się tym nie przejmą. Dla nich Weiss to relikt przeszłości, a dziś w radiu liczy się głównie „fajna muza”.
(…)
Zasadnicze pytanie w przypadku stacji radiowych brzmi więc podobnie jak w przypadku telewizji: czy pozostać przy założeniu, że ludzie oczekują jedynie rozrywki i nawet informacje trzeba im podawać w formie infotainment, czy może jednak zaryzykować i wziąć na siebie ciężar kształtowania u odbiorców bardziej wyrafinowanych gustów, także muzycznych? Tylko czy w dobie kryzysu, gdy każda stacja radiowa lub telewizyjna robi wszystko, by przycią- gnąć i zatrzymać odbiorcę choćby minutę dłużej przy swoim programie, ktokolwiek zechce ryzykować i inwestować w nowatorskie pomysły? Wątpliwe.
– To tak, jakbyśmy się zastanawiali i pytali mieszkańców, dajmy na to Mławy, czy lubią kuchnię tajską. Skąd mają wiedzieć, czy ją lubią, skoro jej nie znają. Zróbmy im więc festiwal smaków i wtedy sprawdźmy, co sądzą. Powinniśmy proponować nowe rzeczy, sprawdzać podniebienia naszych słuchaczy. Tymczasem stacje się boją, że będą straty, że nie trafią w gust, że coś okaże się niestrawne. Zawsze jest ryzyko, więc lepiej serwować sprawdzoną strawną papkę typu frytki i hamburger – opowiada Weiss.
(...)