- Przyszłych emerytów czeka nędza, a ZUS zamiast emerytur będzie wypłacał emerydziury, czyli głodowe świadczenia, które nie wystarczą na przeżycie. Z czego to wynika? Z dwóch czynników: kryzysu finansowego świata Zachodu i z polskiej demografii. (...)
Ten kryzys spowoduje po pierwsze, że zamiast wzrostu gospodarczego będziemy mieli stagnację, a po drugie – że będą bardzo szybko rosły długi sektora finansów publicznych. Ich spłata w przyszłości pochłonie znaczne środki finansowe, więc mniej zostanie na inne cele, takie jak finansowanie służby zdrowia.
Z kolei polska demografia jest w stanie dramatycznej zapaści – rodzi się średnio 1,3 dziecka na rodzinę, podczas gdy utrzymanie liczby ludności wymaga, żeby rodziło się ich dwoje. Ponadto pokolenie wyżu powojennego w tej dekadzie zacznie masowo przechodzić na emerydziury, a liczne pokolenie ich dzieci ukończyło 30 lat i jeżeli teraz nie podejmą decyzji o urodzeniu dwojga i więcej dzieci, to zostaniemy skazani na demograficzną zagładę. Niestety, w kryzysie, gdy spadają realne dochody, gdy państwo odwraca się plecami do wielodzietnych rodzin, decyzja o powiększeniu rodziny jest niezwykle trudna. Katastrofa demograficzna staje się więc nieunikniona. Początkowo będzie ona polegała na tym, że nie wystarczy pieniędzy na wypłaty emerytur i dlatego będą emerydziury. Potem Polacy zaczną wymierać jako naród.
(...)
Oficjalne prognozy ZUS wskazują na to, że polskie państwo nie będzie miało pieniędzy na wypłatę emerytur dla bardzo licznego pokolenia seniorów. Trudno przewidzieć, kiedy nastąpi ten moment, czy jeszcze przed 2020 r., czy w latach 2020–2025, ale jeżeli gospodarka nie przyspieszy do 4 proc. rocznie, to ten moment z pewnością nastąpi. I kolejny rząd oraz Sejm stanie przed koniecznością podjęcia decyzji o obniżeniu emerytur. Właśnie wtedy pojawią się emerydziury, które nie pozwolą na godziwe życie.
To nie będzie dotyczyło nielicznych zamożnych osób, które odłożą sobie dużo własnych pieniędzy w postaci oszczędności lub innych aktywów, z jakich będzie można czerpać dochód (np. nieruchomości, które będzie można wynająć lub sprzedać). To będą osoby zusoodporne, mało wrażliwe na zamianę emerytur na emerydziury.
(...)
Pojawia się więc pytanie: Co może zrobić przeciętny Polak, który nie ma dużych oszczędności, z których może żyć na emeryturze? Co zrobić, aby dołączyć do grona zusoodpornych? Można w tym celu podjąć szereg działań.
Po pierwsze, ponieważ ZUS w ciągu kilku lat stanie się bankrutem, należy zacząć traktować składkę ZUS nie jako składkę na przyszłą emeryturę, tylko jako podatek, który nie będzie miał wpływu na wysokość przyszłej emerydziury. Dlatego należy rozważyć konieczność podjęcia działań, które będą optymalizowały wysokość tej składki.
Po drugie, należy zacząć samemu systematycznie oszczędzać. Polacy już to zrozumieli – dane GUS pokazują, że o ile dekadę temu Polacy wydawali 95 proc. dochodów po opodatkowaniu, o tyle teraz wydają tylko 82 proc. Ważne, żeby to były oszczędności długoterminowe, na emeryturę, a nie chwilowe, które po roku, dwóch latach zostaną wydane na przykład na kupno nowej plazmy, koniecznie większej niż ta, którą posiada sąsiad. Dlatego trzeba wybierać takie instrumenty finansowe, które są przeznaczone do długoterminowego oszczędzania.
(...)
Osoby w wieku 60 lat i starsze już nie mają tego wyboru, stały się zakładnikami przyszłych decyzji polityków i już nie mają szans stać się zusoodpornymi. Jednak osoby młodsze, 30–50-latkowie, mogą zacząć systematycznie oszczędzać i z czasem nabiorą zusoodporności.
(...)