Rząd w ramach ucieczki do przodu zaczął energicznie reklamować swój program „Mieszkanie Plus”. Rekonstrukcja Rady Ministrów – choć ograniczona – także pozwoliła PiS na przejęcie inicjatywy medialnej. „Misiewicz-gate” stało się jednak dla rządzącej partii groźnym ostrzeżeniem.
Wyszło na jaw, że PiS zaskakująco łatwo daje się zepchnąć do medialnej defensywy. Spróbujmy zanalizować cztery problemy, przed którymi na styku polityki i public relations stoi dziś prezes Jarosław Kaczyński.
(...)
W Jachrance Kaczyński – zapewne z najlepszymi intencjami – rzucił posłom PiS hasło: „Dość bankietowania!”. Nie pomyślał, że hasło wycieknie z zamkniętego spotkania i znów da opozycji pole do kpin – „A więc ostatni rok rządu Szydło to było bankietowanie!”. Kiks za kiksem. Nasuwać się musi pytanie: Dlaczego w otoczeniu Kaczyńskiego nie istnieje ktoś w rodzaju Igora Ostachowicza, cudownego dziecka Tuska w dziedzinie public relations?
(...)
Oznacza to jedno – prezes Kaczyński musi nadal ćwiczyć zapewne niełatwy kunszt kooperacji z szefową rządu. Teraz, gdy do układu władzy PiS dojdzie dodatkowo funkcja superministra dla Mateusza Morawieckiego, będzie to dodatkowo trudne. W ciągu ostatniego półrocza gdzieś tej współpracy zabrakło i szybko odbiło się to na braku faktycznej kontroli nad poczynaniami ministra Jackiewicza. I to jeszcze jeden morał dla lidera PiS z całego burzliwego września. Cztery problemy i cztery przykłady słabości obozu Prawa i Sprawiedliwości.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.