Słowa inwazyjne? Takie określenie ukułam na własny użytek, obserwując to, co dzieje się z językiem polskim. A dzieje się dużo i – nie będę tu specjalnie oryginalna – nie najlepiej. Lista językowych grzechów jest bardzo długa i gdyby zacząć wyliczać je punkt po punkcie, zapewne nie wystarczyłoby kilkudziesięciu stron tego numeru gazety. To bowiem i niszczący wpływ angielskiego, któremu tak wielu tak łatwo się poddaje, i ubogi, operujący skrótami język reklamy, i – to chyba najważniejsze – niedostatek porządnych nawyków i znajomości zasad, które powinno się wynieść ze szkoły.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.