Urodzony na Węgrzech finansista György Schwartz vel George Soros dorobił się miliardów i wtedy zdecydował, że świat powinien działać według jego wizji. Ma środki, by zmienić rzeczywistość i zostawić po sobie spuściznę, którą określa krótkim hasłem „społeczeństwo otwarte”. Powołał instytut o tym imieniu, zmieniony ostatnio na grupę fundacji (Open Society Foundations). Nazwa ta pochodzi od głośnej książki Karla Poppera „Open Society and Its Enemies”.
Soros był studentem Poppera w Londynie w 1947 r. Ten filozof – w wielkim skrócie – neguje istnienie prawdy naukowej, natomiast podkreśla, że można stwierdzić bezsprzecznie, iż naukę można zafałszować. Jego metoda pozwala krytykować każdy system wiedzy, by odkryć jego zafałszowania. Zaś z krytyki wszystkich porządków społecznych wynurzyć i łączenia sprzecznych trendów wynurzyć ma się nowy porządek: społeczeństwo otwarte. Dla każdego coś dobrego na poziomie globalnym.
Jak widać, Soros i jego akolici z Poppera czerpią garściami. Każdy system – oprócz preferowanego przez siebie – traktuje się krytycznie, wskazując na „zafałszowania”. Krytyka pozwala osłabić wszelkie alternatywy dla „społeczeństwa otwartego”, które jest prawdą przez negację prawdy innych systemów. W ten sposób nie trzeba szczegółowo udowadniać prawdy każdego z aspektów „społeczeństwa otwartego”, lecz wystarczy jedynie wykazać, że systemy, które „społeczeństwo otwarte” ma ochotę zastąpić, są pełne „zafałszowań”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.